ON AIR
od 10:00 Na porządku dziennym zaprasza: Urszula Urzędowska

Barbra Streisand - wyjątkowe imię, wyjątkowy talent

Legendarna wokalistka Barbra Streisand choć nigdy nie przepadała za swoim imieniem, nie zdecydowała się na przyjęcie pseudonimu artystycznego. "Wystarczyło odjąć jedną literę z imienia, bym poczuła się wyjątkowo" - tłumaczy od lat gwiazda.

Streisand przyszła na świat z imionami Barbara Joan. Odkąd pamięta, nie była żadnym z nich zachwycona. Uważała, że są równie nieatrakcyjne, co... ona sama. Od najmłodszych lat wokalistka miała kompleksy na punkcie swojej urody - sen z powiek spędzał jej wydatny nos. Gdy zaczęła myśleć poważnie o karierze estradowej, rozważała zarówno przyjęcie pseudonimu artystycznego, jak i wizytę u chirurga plastycznego.

Przyszła gwiazda nie zdecydowała się ostatecznie na żadne z tych rozwiązań. Uznała bowiem, że wszystko to, czego w sobie nie lubiła czyniło ją w istocie jedyną w swoim rodzaju. Pozowała do zdjęć z profilu, eksponując swój duży nos, zaczęła podpisywać się własnym, nieznacznie tylko zmodyfikowanym imieniem.

"To był swego rodzaju wyraz buntu. Zewsząd słyszałam rady, jak powinnam wyglądać, a nawet jak powinnam się nazywać" - opowiadała w latach 60. Streisand. "Choć nie znosiłam swojego imienia, nie chciałam go zmieniać. Wyrzuciłam więc jedną literę i tak powstało wyjątkowe imię, dzięki któremu sama poczułam się wyjątkowa" - tłumaczyła.

Wybitne uzdolnienia wokalno-aktorskie oraz przekonanie o własnej wyjątkowości błyskawicznie zjednały Streisand publiczność w każdym zakątku globu. Do miłośników jej talentu należą m.in.: były prezydent USA Bill Clinton, filmowiec Woody Allen, projektant mody Calvin Klein oraz piosenkarka Kasia Kowalska.

"Barbra Streisand to zupełnie inny poziom wykonawstwa, inna rozpiętość dźwięków, intonacja... Ona jest nie do podrobienia!" - powiedziała PAP Life Kowalska.

Wokalistka zdradziła także, że kilka lat temu spełniła marzenie i wybrała się na koncert Streisand.

"Udało mi się zobaczyć ją w Berlinie" - mówi i dodaje: "Chciałam lecieć w ubiegłym roku na jej jubileuszowy koncert w jednej z nowych sal na Brooklynie, ale bilet kosztował aż 1500 dolarów, więc niestety musiałam odpuścić".

Kasi Kowalskiej, jak i innym fanom Barbry Streisand na osłodę pozostaje film i płyta "Back To Brooklyn", które niedawno miały swoją premierę. Wydawnictwo to jest zapisem wyjątkowego koncertu Barbry z jej rodzinnego Brooklynu. W 2012 roku artystka wystąpiła tam po raz pierwszy od pięciu dekad. Wśród licznych atrakcji koncertu wymienić można m.in. aż 9 nigdy nie wykonywanych przez gwiazdę utworów oraz udział znakomitych gości: kwartetu Il Volo i trębacza Chrisa Bottiego oraz 60-osobowej orkiestry symfonicznej.

Reakcja publiczności, zarejestrowana przez kamery podczas koncertu "Back To Brooklyn" nie pozostawia wątpliwości: Streisand mimo 71 lat, nadal czaruje i uwodzi, jak wtedy, gdy zaczynała swoją wielką karierę.

Dziś artystka szczyci się statusem ikony amerykańskiej rozrywki, należy do elitarnego grona wykonawców, których praca została wyróżniona 4 najważniejszymi nagrodami show-biznesu: Oscarem, Grammy, Emmy i Tony. Jest także jedną z tych śpiewających kobiet, które znane są z samego imienia. Imienia, dzięki któremu pozostaje zarówno we własnym mniemaniu, jak i w oczach milionów wielbicieli wyjątkowa. fot.PAP/EPA (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic