Niemen na polskiej estradzie pojawił się znikąd. Krążyły legendy, że pochodził gdzieś zza Buga (zza rzeczki Lebiedki raczej), że Ukrainiec, Białorusin albo wręcz "Rusek". Tymczasem Czesław Wydrzycki był Polakiem, repatriantem z kresów wschodnich. Stąd lekki akcent, którego nie pozbył się do końca życia.
Miał szczęście, że znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie: na Wybrzeżu, w latach 50. XX wieku, gdzie tacy ludzie jak Franciszek Walicki właśnie odkrywali polski big-beat. Niemenowi w to graj!
Jeszcze w rodzinnych Starych Wasiliszkach Niemen poobierał nauki w liceum pedagogicznym w Grodnie w klasie fortepianu, grywał też na imprezach tanecznych na bajanie, rosyjskiej odmianie akordeonu.
W Gdańsku zaczynał od repertuaru latynoskiego, ale szybko przeszedł do grupy Niebiesko-Czarni i zaczął grać rock'n'rolla. Przyjął pseudonim Niemen od rzeki, płynącej w pobliżu jego miejsca urodzenia. I razem z zespołem wystąpił w słynnej paryskiej Olympii. Ten występ miał dalszy ciąg: w 1963 roku wystąpił z zespołem w warszawskiej Sali Kongresowej przed występem Marleny Dietrich. Na występ grupy jako supportu nalegała sama Dietrich, która słyszała Niemena wcześniej właśnie w Paryżu.
Wszystko niby układało się dobrze, ale Niemenowi doskwierała konieczność podporządkowania się innym, niż chciał grać, stylom muzycznym. Odszedł z Niebiesko-Czarnych i założył własny zespół. Nazwał go Akwarele.
25 czerwca 1967 Niemen wystąpił z piosenką tytułową z płyty "Dziwny jest ten świat" na festiwalu w Opolu, gdzie wzbudził sensację i otrzymał m.in. nagrodę Polskiego Radia. Piosenka stała się najbardziej znanym polskim utworem big-beatowym i hymnem młodzieży końca lat 60. XX wieku. A Niemen stał się t y m Niemenem.
Był niepowtarzalny - jego głos, sposób interpretacji, ale także fryzura i ubiór wyróżniały go na tle szarości ówczesnego PRL-u. Był jak kolorowy ptak, a nazwa zespołu Akwarele pasowała do stylu jego muzyków.
Album "Dziwny jest ten świat" stał się jedną z pierwszych polskich złotych płyt (sprzedanych ponad 120 tys. egzemplarzy). Co ciekawe - Niemen nie poszedł dalej wytyczoną już drogą, ale zmienił repertuar o 180 stopni i zaczął śpiewać... poezję. Ale jak śpiewać! "Bema pamięci rapsod żałobny" wymigiwał się wszelkim schematom, to była raczej suita niż zwykły utwór rockowy...
Wzbudziło to zainteresowanie zagranicznych menedżerów. Często pytano Niemena o karierę międzynarodową, którą miał zrobić, a która nie za bardzo wyszła... "W okresie +włoskim+ zaśpiewałem kilka komercyjnych utworów, a na San Remo miałem wykonać piosenkę, którą odrzucił ówczesny idol Giani Morandi. Ale, w obawie przed konkurencją, związki zawodowe włoskich piosenkarzy, nie dopuściły do mojego występu. Inna historia, to kontrakt z CBS, dla której nagrałem rosyjskie melodie ludowe. Specjalistą od tej muzyki był Rebrow, dlatego moją płytę +wyciszono+. Może i dobrze, bo inaczej byłbym zawsze +drugim+ Rebrowem" - wspominał po latach.
Rebrowem nie był, co udowodnił z muzykami z SBB, z którymi związał się w latach 70. i znów zaproponował cos nowego: muzykę elektroniczną z elementami jazzu. Tylko amerykańscy muzycy jak Miles Davis czy Joe Zawinul, zapuszczali się wówczas w podobne regiony...
W latach 80. Niemen stopniowo wycofywał się z życia estradowego. Dotknęły go mocno pomówienia o współpracę ze służbami PRL-u, jakie pojawiły się po emisji w TVP jego świątecznego recitalu w okresie tuż po ogłoszeniu stanu wojennego. Cóż z tego, że program nagrywany był w innej rzeczywistości...
Pojawiał się jeszcze na recitalach, nagrywał nowe rzeczy, ale zmieniły się czasy, jego fani wyrośli, a młodzież słuchała już nieco innej muzyki. "Oczywiście, dziś na pewno nie oddziaływuję tak, jak kiedyś i to jest normalne. Jednak obserwując koncerty, myślę, że mam zaufanie słuchaczy, którego nie chcę stracić poprzez robienie rzeczy zbyt łatwych. To zaufanie sprawia, że myślę, że wciąż jestem potrzebny" - podsumowywał swoją drogę Niemen w jednym z ostatnich wywiadów.
Zmarł 17 stycznia 2004 w Centrum Onkologii w Warszawie z powodu powikłań związanych z zapaleniem płuc. Jego zwłoki, zgodnie z ostatnią wolą artysty, zostały skremowane. (PAP Life)