W relacji z koncertu, który zamknął europejską część światowego tournee zespołu, gazeta podkreśla: "Z całą pewnością nie jest zwyczajem to, by gwiazda rocka podczas koncertu zachęcała zebranych na nim fanów do modlitwy. Tak uczynił w piątkowy wieczór na Stadionie Olimpijskim w Rzymie Bono, lider U2".
"Zuchy, niegdysiejsze chłopaki" - napisał watykański dziennik o grupie złożonej z dojrzałych już muzyków.
"Pod koniec megaspektaklu - relacjonuje "L'Osservatore Romano" - intonując Walk on piosenkarz poprosił 75 tysięcy ludzi, by modlili się za Aung San Suu Kyi, laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla i przywódczynię birmańskiej opozycji, od lat przebywającą w areszcie domowym".
Dziennik z uznaniem odnotowuje, że nie była to "przypadkowa zachęta ze strony artysty, który nie lekceważy cytatów biblijnych i otwarty jest na odwołania do wiary".
W artykule podkreśla się, że "show" irlandzkiej grupy "pokazuje, że zaangażowanie na rzecz praw człowieka i przeciwko biedzie nie musi koniecznie popadać w polityczną poprawność".
"Pozytywne uczucia mogą być przekazywane z hałaśliwą siłą rocka, który nie powinien być konieczne uznawany za coś złego (...)" jak twierdzą niektórzy - ocenia watykańska gazeta.
Następnie przypomina troskę zespołu, a zwłaszcza Bono, o kwestie humanitarne, między innymi jego zabiegi o redukcję zadłużenia biednych państw świata.
Artykuł podkreśla, że słynny utwór "Sunday Bloody Sunday" stał się "pieśnią tych, którzy walczą z wszelkimi formami politycznego i ekonomicznego ucisku".
Ten wielki zapał na pewno spodobałoby się Johnowi Lennonowi, "prekursorowi zaangażowanych gwiazd rocka", który dzisiaj skończyłby 70 lat - pisze "L'Osservatore Romano".
