„Wszystkiego najlepszego dla mnie. Dziś skończyłem 28 lat. Wiele ze swoich celów osiągnąłem, wiele list zadań zostało zakończonych” - tak zaczyna się post, który lider grupy Kalush Orchestra zamieścił dziś na oficjalnym profilu na Instagramie. Zilustrował go zdjęciem, na którym jego zespół trzyma statuetkę kryształowego mikrofonu, zdobytą na 66. Konkursie Piosenki Eurowizji. W dalszej części wpisu Psiuk podzielił się z fanami krótką refleksją na temat tego, co udało mu się osiągnąć.
Jak sam przyznał, w swoim młodym życiu doświadczył wielu zmian – i poglądów, i priorytetów. Ale niezmienne pozostawało kilka rzeczy, które doprowadziły go do miejsca, w którym jest. „Zawsze kierowało mną kilka cech, których nie zamieniłbym na nic. Pracowitość, ciekawość i entuzjazm we wszystkim, co robię. Dziękuję za to, że jesteście ze mną. To dopiero początek” - zapowiedział muzyk.
W istocie determinacji nie można mu odmówić. Pochodzący z robotniczej rodziny Psiuk dość szybko wspiął się po szczeblach kariery. Jak podaje portal Europavox. Rapuje od 15 roku życia i choć wiele lat upłynęło, zanim ze swojej pasji uczynił sposób na życie, to gry już to zrobił, sukces przyszedł bardzo szybko. Powstała w 2019 roku formacja Kalush ma już na swoim koncie dwie płyty, obie wydane w 2021 roku. Wygrana w sobotnim konkursie bez wątpienia przyczyni się do wzrostu popularności zespołu i wpłynie na sprzedaż jego płyt.
Za muzycznym sukcesem w rodzimym kraju poszedł również ten osobisty. Jak podaje portal Europavox, Psiuk znalazł się w rankingu ukraińskiego magazynu Forbes „30 under 30”, czyli najbardziej wpływowych osób poniżej 30. roku życia. Nic więc dziwnego, że artysta myśli o karierze za granicą. Marzenie ma śmiałe, chciałby współpracować z Eminemem, który jest jego idolem od dzieciństwa.
Na razie jednak w swoich planach Psiuk koncentruje się na tym, co dzieje się w jego ojczyźnie. Pytany w komentarzach o to, czy będzie fetował zwycięstwo, wyznał, że teraz nie ma na to ochoty ani czasu, bo z Turynu wraca do owładniętego wojną kraju. „Zwycięstwo będziemy świętować po wojnie. Ludzie wciąż walczą, giną. To nie jest najlepsze tło do świętowania. Wracam do domu, ponieważ prowadzę organizację wolontariacką, która pomaga w dostarczaniu żywności, leków, zakwaterowaniu. Będę to robił” - wyjaśnił. (PAP Life)