Informacje o Pugaczowej
O tym, że Ałła Pugaczowa wyjechała za granicę, poinformował popularny prawosławny duchowny Andriej Tkaczew. Teraz gwiazda zdementowała te plotki. Wyznała, że rzeczywiście jest za granicą, ale na wczasach zdrowotnych. Andriej Tkaczew wiadomość o ucieczce Pugaczowej przekazał podczas nabożeństwa, które odprawiał. Nie krył przy tym, że bardzo się cieszy z tego faktu. „Żyliśmy w satanistycznej chimerze, przyjaciele. Nie słyszeliście tego, nie wiedzieliście? Czy nie poczuliście, jak powietrze się oczyściło? Pugaczowa opuściła Rosję na zawsze Boże, jak ja na to czekałem ”- powiedział do wiernych duchowny.
Wyjechała, ale…
Jak się okazuje, nie do końca miał rację. Pugaczowa rzeczywiście wyjechała z Rosji, ale — jak sama zapewnia — nie na zawsze. „To przedwczesna radość Andriusza. Wakacje, odpoczynek i leczenie to nie emigracja. Wrócę, rozmówimy się. Przyjdę do twojej cerkwi, pomodlę się za ciebie, bluźnierco” - zapowiedziała w zamieszczonym w mediach społecznościowych filmie Pugaczowa. Artystka nie zdradziła jednak, dokąd się wybrała na te wczasy. Fani, którzy dobrze znają jej upodobania, spekulują, że odpoczywa w Izraelu, na Cyprze lub w Łotwie.
Mąż artystki o wojnie
Pugaczowa szybko zareagowała na plotki na swój temat. Znacznie bardziej opieszała jest w sprawie samej oceny decyzji Putina o ataku na Ukrainę. Gwiazda do tej pory nie zabrała głosu w tej sprawie. Zrobił to jej mąż, aktor Maksim Gałkin, który jednoznacznie potępił wojnę i to już w dniu inwazji Rosji na Ukrainę. „Słowa nie są w stanie wyrazić tego, co czuję! Jak to w ogóle możliwe! Nie może być usprawiedliwienia dla wojny! Nie dla wojny!” - napisał i dodał, że jest w kontakcie z krewnymi i przyjaciółki w Ukrainie.
To było powodem?
Ta właśnie stanowcze potępienie wojny przez Gałkina stało się powodem plotek o tym, że on i Pugaczowa uciekli z Rosji. Mieli to zrobić w obawie przed represjami ze strony Putina. Według nowego prawa, wprowadzonego już w czasie wojny, za mówienie o tym, co się dzieje w Ukrainie niezgodne z linią Kremla, można trafić do więzienia nawet na 15 lat. (PAP Life)