The Beatles bardzo długo myśleli nad odpowiednim imieniem dla swojego zespołu. Wybuchały między nimi kłótnie, każdy z nich miał innych pomysł i był przekonany, że ma najlepszy. Często kłócili się nawet o literki. Padały nazwy: "The Beetles", "The Beatals", czy "The Silver Beetles". W końcu muzycy ustalili jednogłośnie, że będą po prostu: "The Beatles".
Znacznie mniej skomplikowane było powstawanie The Rolling Stones. Po polsku ta nazwa znaczy: "toczące się kamienie". Grupa nazwała się w ten sposób nawiązując do piosenki Muddyego Watersa. Bluesowy przebój "Rollin' Stone" znany był już w 1956 roku.
Podobnie sprawa miała się z "Aerosmith". Na początku wszyscy znali ich jako "The Hookers", później jako "Spike Jones", aż w końcu perkusista Joey Kramer zaproponował "Aerosmith". Na pomysł wpadł jak zobaczył na płycie Harryego Nilssona napis: "Aerial Ballet".
Czasami zdarza się tak, że nazwa zespołu powstała przez... pomyłkę. Takim przykładem są "The Beach Boys". Sami siebie nazwali "The Pendeltones", ale jeden z pracownik wytwórni płytowej, który uznał, że "The Beach Boys" znacznie lepiej będzie pasować, a poza tym dobrze brzmi. W ostatniej chwili zmienił nazwę i zaskoczył tym samych muzyków...
Pod koniec lat 70. U2 nazywało się jeszcze "The Hype", ale nie wszyscy z grupy akceptowali to. W końcu, podczas jednego z wieczorów, wpadli na pomysł, by sie przemianować na "U2", co znaczy nie więcej niż "Ty też".
W eseju Aldousa Huxleya "Drzwi do percepcji" inspirację do nazwy znalazł zespół "The Doors". Filozoficzny esej opowiadał m.in. o doświadczeniach po zażyciu LSD. (PAP Life) fot.EPA