Oglądając ostatnie zwiastuny filmowe i serialowe można odnieść wrażenie, że im więcej się w nich dzieje, tym wolniejsza piosenka towarzyszy im w tle. Ten trend nasilił się szczególnie w ostatnich miesiącach. Nie jest on jednak zupełnie nowy. Jego początki sięgają przynajmniej 2001 roku i zwiastuna gry wideo „Gears of War” z wykonywanym tam przez Gary’ego Julesa coverem piosenki grupy Tears for Fears „Mad World”. Nie zmienia to faktu, że takie przypadki pokazywały się incydentalnie. Obecnie staje się to normą.
Przykłady można mnożyć. FJORA wykonująca utwór „What’s Up” grupy 4 Non Blondes w zwiastunie serialu „Welcome to the Blumhouse”, Lana del Rey i cover utworu „Once Upon a Dream” w zwiastunie „Czarownicy” czy ConfidentialMX i Becky Hanson śpiewający „I Started a Joke” grupy BeeGees w zwiastunie „Legionu samobójców”.
„Nazywam to fenomenem starego, doskonale pasującego buta. Proponujesz ludziom coś, co znają – np. piosenkę Say My Name grupy Destiny’s Child w zwiastunie Candymana – i od razu są bardziej zaangażowani w zwiastun, gotowi na cieszenie się z tego, co oglądają, bo kochają tę piosenkę” – tłumaczy w rozmowie z portalem „Variety” Jonathan McHugh, specjalista od wyboru piosenek do filmów.
„Nazywamy to zwiastowaniem piosenki. Oznacza to zmianę każdego aspektu piosenki z wyjątkiem jej słów. Ludzie dobrze znają teksty. A celem jest przykucie uwagi widza. Może nie zwracają uwagi na sam zwiastun, ale gdy pojawia się refren, zaczynają się zastanawiać: Hej, chwila, znam tę piosenkę!. Zaczynają zwracać uwagę i już dokładnie oglądają zwiastun” – dodaje Brian Monaco z Sony Music Publishing. Monaco stoi na czele zespołu artystów, którzy przygotowują nowe wersje znanych piosenek. Przerobili już całą dyskografię Electric Light Orchestra, dużą część dyskografii The Beatles, a teraz wzięli się za dyskografię Paula Simona. Zdaniem Monaco korzystają na tym wszyscy. Nowi artyści otrzymują możliwość dotarcia do słuchaczy, autorzy oryginałów nagle zyskują słuchaczy na serwisach streamingowych, a autorzy nowych wersji utworów są dobrze opłacani.
„Dwuminutowy zwiastun pozwala zdecydować widzom, czy chcą zobaczyć film. Wszystko sprowadza się do manipulowania ich emocjami za pomocą prowokującej muzyki. Ci, którzy znają te piosenki zapamiętają zwiastun, a młodsi widzowie będą się cieszyć, że odkryli jakiś utwór” – kończy McHugh. (PAP Life)