"Trudno w to uwierzyć, ale Zbigniew Namysłowski to młodzieńcza twarz polskiego jazzu. Mijają dziesięciolecia, a wybitny saksofonista, kompozytor i lider wciąż zaskakuje nowymi pomysłami i wyznacza standard, według którego mierzeni są inni muzycy, nie tylko jego pokolenia" - tak mówił o Namysłowskim Paweł Brodowski, redaktor naczelny "Jazz Forum".
"Dnia 07.02.2022 odszedł Zbigniew Jacek Namysłowski - nasz Mąż, Tata, Dziadek - saksofonista jazzowy, kompozytor, aranżer, nauczyciel wielu pokoleń młodych muzyków, leader i chociaż sam tego określenia bardzo nie lubił - legendarny polski jazzman. Bardzo trudno jest nam teraz napisać wszystko co czujemy, trudno jest nam również podsumowywać jego dokonania, bo to co teraz czujemy to przede wszystkim olbrzymia pustka i rozpacz" - napisała rodzina muzyka na jego Facebooku.
"Z ogromną czułością posyłamy Państwa przed głośniki, aby mogli Państwo wspólnie uczcić pamięć Zbigniewa Namysłowskiego słuchając jego nagrań. To, co dla Taty było bez wątpienia jedną z najważniejszych rzeczy to muzyka jazzowa. Saksofonem i kompozycjami komunikował się ze światem najszczerzej i najgłębiej. Nie przestawał tworzyć, występować oraz nieustannie planował udział w koncertach już w najbliższych tygodniach. Jesteśmy przekonani, że jego muzyka przetrwa, a co za tym idzie Tata będzie zawsze z nami, a także z Państwem. Informacje dotyczące pogrzebu nie są nam jeszcze znane i zostaną podane w późniejszym terminie" - dodała rodzina muzyka: Małgorzata Namysłowska, Jacek Namysłowski, Maria Dobrosława Rumińska.
Zbigniew Namysłowski urodził się 9 września 1939 r. pod Warszawą. Jak wspominał w wywiadzie dla "Jazz Forum": "Kiedy pierwsze bomby spadły na Warszawę, rodzice postanowili wyjechać do Wilna. Mama była już wtedy w zaawansowanej ciąży i chciała wrócić do domu rodzinnego. Pociąg często zatrzymywał się, ponieważ linie kolejowe też były bombardowane. Na jednym z takich przystanków w okolicach Cegłowa przed Mińskiem Mazowieckim przyszedłem na świat". W czasie wojny stracił oboje rodziców. Mamę wywieziono do Stuthoffu, gdzie zmarła. Ojca zabrano do więzienia w Wilnie, z którego już nigdy nie wrócił. Wychowywała go babcia Julia Żeromska.
Ukończył klasę fortepianu w Podstawowej Szkole Muzycznej w Krakowie. Naukę, po przeprowadzce do Warszawy, kontynuował w Liceum Muzycznym w klasie wiolonczeli. "Pod koniec lat 50. koledzy nazywali Namysłowskiego człowiek orkiestra", miał bowiem zdumiewającą zdolność szybkiego opanowywania każdego instrumentu (...) potrafił grać na kornecie, gitarze, perkusji" - napisał Krystian Brodacki w "Historii jazzu w Polsce".
Początkowo fascynował go jazz tradycyjny. Po zrezygnowaniu z wiolonczeli, wybrał puzon jako instrument podstawowy, na którym grał w znanych polskich zespołach dixielandowych, m.in. był w składzie grupy Modern Dixielanders pianisty Witolda Krotochwila. Współpracował też z zespołem Hot Club Melomani, z którym uczestniczył w historycznym wydarzeniu - w pierwszym koncercie jazzowym w Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Brał także udział w pierwszym po wojnie wyjeździe polskich jazzmanów do Europy Zachodniej. W następnych latach współpracował z tak znanymi formacjami, jak Polish All Stars, Modern Dixielanders, Traditional Jazz Makers, New Orleans Stompers, Modern Jazz Group. Potem odkrył jazz nowoczesny i rozpoczął karierę saksofonisty. Do 1963 związany był z grupą The Wreckers Andrzeja Trzaskowskiego, z którą wyjechał na pierwsze koncerty polskiego zespołu jazzowego w Stanach Zjednoczonych i wziął udział w 1962 w prestiżowym festiwalu w Newport.
Pierwszy znaczący zespół Namysłowskiego to powstały w 1961 r. Jazz Rockers, w kolejnych latach tworzył kolejne grupy, głównie kwartety i kwintety, współpracując z takimi muzykami, jak m.in. Włodzimierz Gulgowski, Czesław Bartkowski, Adam Matyszkowicz, Roman Dyląg, Jon Christensen, Tomasz Szukalski, Kazimierz Jonkisz, Wojciech Karolak, Sławomir Kulpowicz, Kuba Stankiewicz, Darek Oleszkiewicz, José Torres, Janusz Skowron, Zbigniew Wegehaupt, Cezary Konrad.
Namysłowski współpracował też między innymi z Krzysztofem Komedą, Czesławem Niemenem, Michałem Urbaniakiem, Krzysztofem Herdzinem i Leszkiem Możdżerem. Nagrał ponad 30 autorskich płyt. Takie albumy, jak "Winobranie", "Kuyaviak Goes Funky" czy "Air Conditon" zdobyły ogromną popularność oraz zostały uznane przez magazyn "Jazz Forum" za płyty wszech czasów w polskim jazzie. Jego album "Lola" z 1964 r. to pierwsza płyta nagrana przez polskiego jazzmana, która ukazała się poza granicami Polski - powstała w Londynie w wytwórni Decca, tam, gdzie nagrywali The Rolling Stones. "I mieliśmy zdjęcie na okładce zrobione przez tego samego fotografa, który fotografował The Rolling Stones. Zresztą zdjęcie bardzo podobne, w sweterkach" - wspominał muzyk.
Do najbardziej znanych kompozycji Namysłowskiego należą: "Der Schmalz Tango", "Jasmin Lady", "Double Trouble Blues", "Western Ballad", "Quiet Afternoon", "Sprzedaj mnie wiatrowi". Jest on też autorem wielu utworów inspirowanych folklorem. "Piątawka", "Siódmawka", "Zabłąkana owiecka", "1.2.3.4...", "W to Mi Graj", "Bop-Berek", to niektóre z nich.
Chętnie grywał z góralami; począwszy od słynnego koncertu z zespołem Jana Karpiela Bułecki w 1994 r. na Jazz Jamboree w Warszawie po organizowany od osiemnastu lat każdego roku jesienią w Tatrach Jazz Camping Kalatówki, podczas którego tradycyjnie odbywa się koncert muzyków jazzowych z góralami. "Górale swingują i czują bluesa - podkreślał Namysłowski. Uważał też, że są bardzo istotne, wspólne dla ich muzyki i jazzu elementy - tzw. blue nuty. "Każdy, kto wie co znaczy blue note w jazzie, może z łatwością doszukać się tego w muzyce góralskiej, zwłaszcza tej +janosikowej+, traktującej o smutnym losie Janosika. To właśnie smutne nuty, (podwyższona kwarta, obniżona septima, zmienna tercja) decydowały o charakterze bluesów, w których Murzyni amerykańscy skarżyli się na swój ciężki los".
Namysłowski chętnie też łączył jazz z muzyką klasyczną. Był autorem projektów m.in. "Mozart in Jazz" oraz "Mozart Goes Jazz".
Od 1993 r. najczęściej koncertował z grupą w składzie: Leszek Możdżer, Zbigniew Wegehaupt (1954-2012), Cezary Konrad.
Namysłowski występował na wielu ważnych festiwalach i odbywał wielokrotnie trasy koncertowe we wszystkich krajach Europy oraz w USA, Kanadzie, w Indiach, Australii, Nowej Zelandii, na Kubie, w Meksyku, Brazylii, Szwecji oraz Afryce Południowej.
W ostatnich latach Namysłowski uruchomił kolejną inicjatywę - Big Band „Kalatówki” - prawdziwie nowoczesny, współcześnie brzmiący big-band, czyli 17-osobowa jazzowa orkiestra. Muzyk był jej liderem, głównym kompozytorem i aranżerem. Big-band „Kalatówki” wykonuje muzykę ambitną, nie komercyjną, czysty jazz, ale bardzo nowoczesny.
Namysłowski jest laureatem ogromnej liczby nagród i zwycięzcą wielu ankiet czytelników i krytyków prestiżowych polskich i światowych magazynów muzycznych. Prezydent RP uhonorował go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Na pytanie, czy czuje się spełnionym artystą, czy jest szczęśliwy, że jest muzykiem jazzowym, Namysłowski powiedział PAP w jednym z wywiadów: "To są dwie różne rzeczy. Oczywiście, że jestem szczęśliwy, że jestem muzykiem jazzowym, nie zamieniłbym tego zajęcia na żaden inny zawód. Jazz to jest niebywała możliwość twórczego rozwoju, swobody, możliwość wyboru stylu, improwizowanie, szansa wyżycia się, to daje radość i satysfakcję".
autorka: Anna Bernat