Cary Elwes, brytyjski aktor znany m.in. z filmu „Robin Hood: faceci w rajtuzach”, swoje pierwsze kroki w branży filmowej stawiał mając 16 lat, jako asystent na planie produkcji "Superman", widowiska, które reżyserował Richard Donner. Jak przyznał w rozmowie z dziennikiem „Daily Telegraph”, w zasadzie jego praca sprowadzała się do „wyciągania Marlona Brando z jego przyczepy”.
„Marlon nie miał motywacji, by pojawiać się na czas, gdyż jego agent załatwił mu niesamowitą umowę. Po każdym dniu zdjęć dostawał kolejny milion dolarów. Doprowadzał biednego Donnera do szału, bo przychodził wtedy, kiedy po prostu miał na to ochotę. Czasami przed obiadem, a czasami nie” – wspomina Elwes.
„Jak sobie z tym radziłem? Moim głównym sposobem było jedzenie. Kiedy nakarmiłeś Marlona, był w znacznie lepszym nastroju. Próbowałem więc znaleźć smakołyki, które przypadłyby mu do gustu, a o które było wtedy trudno w Shepperton. Chciał głównie deserów” – opowiada Elwes. Shepperton to studio filmowe w hrabstwie Surrey, na południe od Londynu, gdzie kręcono „Supermana”.
Ostatecznie kłopotliwa postawa Brando nie przeszkodziła filmowi w odniesieniu spektakularnego sukces. Obraz zarobił na całym świecie 300 mln dolarów.
Obżarstwo i otyłość przez lata były poważnymi problemami u Brando. W najgorszym momencie jego waga osiągnęła 159 kilogramów przy wzroście 177 cm.
Elwesa możemy obecnie oglądać w nowej komedii Netfliksa „Świąteczny zamek”, w której partneruje Brooke Shields. Gra nadętego księcia, właściciela zamku w Szkocji, który odkupić od niego próbuje słynna amerykańska pisarka. (PAP Life)