„Na planie działy się różne bardzo niebezpieczne rzeczy. Mimo to, nie pozwolono mi prowadzić samochodów ze względów ubezpieczeniowych. (…) Nie chcieli, żebym dotykał tego, co na planie było najdroższe. Nie jeździłem samochodami, z wyjątkiem sytuacji, gdy na etapie przedprodukcyjnym ścigaliśmy się Ferrari – oczywiście tymi nowszymi, gdyż na starsze nie było nas stać” – wyjawił ciekawostkę Adam Driver, cytowany przez Reutersa. Dodał, że jeśli chodzi o scenę na początku filmu, w której siedzi za kierownicę, to kręcono ją, gdy auto było na lawecie.
Inaczej było w przypadku jego kolegi z planu, Patricka Dempseya, który w filmie wciela się we włoskiego kierowcę rajdowego, Piera Taruffi. Aktor ten jeździł, i to nie na niby, replikami starych samochodów wyścigowych. Łączyło się to z dużymi emocjami. „To było dość przerażające. Prowadząc nowoczesny samochód wyścigowy, masz klatkę bezpieczeństwa, ale w tych autach nie było klatki” – przyznał na konferencji Dempsey.
Akcja filmu „Ferrari” rozgrywa się w 1957 r. Był to bardzo trudny czas dla Enza Ferrari. Przeżywa on żałobę po śmierci pierworodnego syna, a jego firma stoi u progu bankructwa. W tej sytuacji Enzo decyduje się postawić wszystko na jedną kartę i wystawia swój zespół do jednego z najtrudniejszych wyścigów na świecie. Liczącego ponad 1500 kilometrów rajdu przez całe Włochy, znanego jako Mille Miglia. Zwycięstwo jest szansą na ocalenie firmy, ale przegrana oznacza stratę wszystkiego.
Reżyserem filmu jest Michael Mann, twórca m.in. „Gorączki” i „Ostatniego Mohikanina”. Nad biografią Ferrariego pracował ponad 20 lat.
Premiera w Polsce zaplanowana jest na 29 grudnia. (PAP Life)