Po tym, jak z rolą Jamesa Bonda po 15 latach pożegnał się Daniel Craig, na nowo rozgorzała dyskusja na temat przyszłości franczyzy. Twórcom filmów opowiadających o przygodach Agenta Jej Królewskiej Mości od pewnego czasu notorycznie zarzuca się archaiczne podejście do kreowania tej legendarnej postaci, która – co tu dużo mówić – zwyczajnie nie podąża z duchem czasu. Słynny brytyjski szpieg wielu widzom wciąż jawi się bowiem jako ten sam traktujący kobiety w instrumentalny sposób mizogin i seksista, którego znamy ze starych filmów o Bondzie. Ekranowe partnerki głównego bohatera w każdej kolejnej części sagi służą zaś jedynie jako jego obiekty westchnień i atrakcyjne tło dla kolejnych karkołomnych misji.
Ostatnio coraz częściej pojawiają się głosy, że dobrym sposobem na unowocześnienie filmowego cyklu byłoby powierzenie roli Agenta 007 kobiecie. Zdanie tego nie podzielają jednak ani dotychczasowy odtwórca tej roli, ani producentka serii. Daniel Craig stwierdził w jednym z wywiadów, że lepszym rozwiązaniem byłoby tworzenie równie znaczących kobiecych postaci. „Dlaczego kobieta miałaby grać Jamesa Bonda, skoro należałoby po prostu kreować bohaterki równie dobre, jak Bond, ale z myślą o kobietach?” – dopytywał Craig w rozmowie z „Radio Times”. „Nie sądzę, by Agenta 007 powinna grać kobieta. Wierzę, że kobiety powinny móc grać świetne postaci, a nie przejmować męskie role” – wtórowała mu Barbara Broccoli.
Podobną opinię na ten temat ma Ana de Armas, która w nowej części bondowskiej sagi zatytułowanej „Nie czas umierać” sportretowała pomagającą głównemu bohaterowi w realizacji misji agentkę Palomę. „Nie ma potrzeby, by tworzyć kobiecego Bonda. To ekranizacja serii powieści, które wprowadzają nas w fikcyjny świat tego bohatera. Kradzież czyjejś postaci nie jest dobrym sposobem na przejęcie władzy” – orzekła gwiazda w rozmowie z „The Sun”. I dodała, że właściwą metodą na uczynienie serii bardziej aktualną, byłoby świeże spojrzenie scenarzystów na pojawiające się w niej kobiece postaci. „Chciałabym, żeby role kobiece były bardziej znaczące. Myślę, że to lepszy pomysł niż zmiana płci głównego bohatera” – skwitowała de Armas. (PAP Life)