„Szczęścia chodzą parami” to nowa produkcja w reżyserii Bartka Prokopowicza, twórcy m.in. „Chemii” i „Narzeczonego na niby”. Choć jest to komedia romantyczna, opowiada nie tylko o uczuciach i związkach, ale też o przeznaczeniu i wierze w przesądy, które często nami kierują. Kinowa premiera „Szczęścia chodzą parami” zaplanowana jest na 25 grudnia.
Główne role w tym filmie przypadły Weronice Książkiewicz i Michałowi Żurawskiemu. Oprócz nich na ekranie zobaczyć będzie można m.in. Aleksandrę Domańską, Tomasza Karolaka, Krzysztofa Czeczota, Marię Pakulnis, Klaudię Halejcio i Antoniego Królikowskiego. Dwoje ostatnich aktorów gra szaloną parę – Dżesikę i Mira, którym pomaga terapeuta Bruno (Żurawski).
Miro to barwna postać. Jest pewny siebie, narcystyczny, ale też wierny i żarliwy. „Jeździ bardzo szybkim motocyklem. Jest fanem szybkiej jazdy, ale też szybkiego życia” – opisuje graną przez siebie postać Królikowski w rozmowie z PAP Life. Aktor na planie jeździł kultowym motocyklem Ducati Scrambler. „To istny potwór przy skuterze, którym na co dzień jeżdżę po mieście” – śmieje się Królikowski. Aktor jest jednak na tyle obeznany z motocyklami, że nie potrzebował specjalnego instruktora, by okiełznać nową maszynę. Miłością do jednośladów Antoni zaraził się od swojego nieżyjącego już ojca, Pawła Królikowskiego. „Tata kolekcjonował starsze modele samochodów i motocykli. Wciąż mamy w garażu ikony polskiej motoryzacji - osę, rysia, komary, maluchy…” – opowiada Antoni.
Aktor jako kierowca stawia przede wszystkim na bezpieczeństwo. Przestrogą, by jeździć ostrożnie, może być dla niego wypadek, który przydarzył się kiedyś jego ojcu. W konsekwencji tego zdarzenia Paweł Królikowski przed dwa lata chodził o kulach, a wcześniej pół roku w gipsie. (PAP Life)