W 80-letniej historii Festiwalu Filmowego w Wenecji nie było jeszcze przypadku, by o Złotego Lwa ubiegał się film wyreżyserowany przez Afroamerykankę. Pierwszą taką produkcją został film „Origin” Avy DuVernay, który opowiada historię laureatki nagrody Pulitzera, Isabel Wilkerson. W rolach głównych wystąpili w nim Aunjanue Ellis-Taylor oraz Jon Bernthal, a scenariusz powstał na podstawie książki Wilkerson zatytułowanej „Caste: The Origin of Our Discontent” („Kasta: Źródło naszego niezadowolenia”).
„Czarnoskórym filmowcom wmawiano, że ludzie z innych części świata, którzy kochają filmy, mają gdzieś nasze opowieści i nikogo tam one nie obchodzą. Często nam to powtarzano: na międzynarodowych festiwalach filmowych nie ma sensu pokazywanie naszych filmów, bo nikt nie przyjdzie. Ani na seanse, ani na konferencje prasowe. Dlatego nikt nie jest zainteresowany sprzedażą biletów na nie. Nie zliczę, ile razy słyszałam, żebym nie zgłaszała swojego filmu w Wenecji, bo i tak nie zostanie przyjęty. A w tym roku wydarzyło się coś bez precedensu w ostatnich ośmiu dekadach. Film wyreżyserowany przez Afroamerykankę wystartował w konkursie głównym. Skoro więc te drzwi się już otworzyły, to mam nadzieję, że przejdzie przez nie więcej czarnoskórych reżyserek” – powiedziała DuVernay cytowana przez portal „Variety”.
Pokaz filmu „Origin” zakończyły ponad pięciominutowe owacje. Jak napisał jeden z relacjonujących festiwal dziennikarzy, wielu widzów miało łzy w oczach po obejrzeniu historii życia głównej bohaterki połączonej z opowieściami o niewolnictwie, Holocauście i indyjskim systemie kastowym. (PAP Life)