ON AIR
od 09:00 zaprasza: Dariusz Stańczuk

Bohaterka serialu „Kim jest Anna?” pozwała Netflix o zniesławienie

Serialowa opowieść o oszustce Annie Delvey, która bez trudu wyłudziła od członków nowojorskiej śmietanki towarzyskiej miliony dolarów, spotkała się z chłodnym odbiorem widzów i recenzentów. Krytycznie na temat produkcji wypowiedziała się także jedna z bohaterek serii, była przyjaciółka tytułowej naciągaczki. Rachel DeLoache Williams poszła o krok dalej i złożyła przeciwko streamingowemu gigantowi pozew o zniesławienie. Kobieta utrzymuje, że sposób, w jaki została pokazana na ekranie, wyrządził jej reputacji „katastrofalne szkody”.

Bohaterka serialu „Kim jest Anna?” pozwała Netflix o zniesławienie
fot.PAP/EPA/CHRISTIAN MONTERROSA

Oparty na faktach serial „Kim jest Anna?” miał być jednym z największych tegorocznych hitów Netflixa. Produkcja przedstawia historię oszustki, która aby wkupić się w łaski nowojorskiej socjety, podawała się za pochodzącą z Niemiec wpływową dziedziczkę wielkiej fortuny i aspirującą mecenas sztuki. Anna Delvey, której prawdziwe nazwisko brzmi Sorokin, oszukała majętnych znajomych na miliony dolarów, skłaniając ich do finansowania swojego wystawnego życia. Finalnie naciągaczka została aresztowana i trafiła do więzienia za liczne przestępstwa, takie jak podrabianie dokumentów czy wyłudzanie pieniędzy. Świat poznał „dokonania” Sorokin dzięki Jessice Pressler, która opisała jej przekręty w artykule opublikowanym w 2019 roku na łamach „New York Magazine”.

Wydawać by się mogło, że biografia oszustki, która zdołała zmanipulować najbardziej wpływowych członków nowojorskiej śmietanki towarzyskiej, to doskonały materiał na telewizyjny hit. Mimo imponujących wyników oglądalności serial „Kim jest Anna?” nie może jednak pochwalić się entuzjastycznymi opiniami krytyków. Recenzenci zwracają uwagę przede wszystkim na męczące widza dłużyzny i płytkość fabuły podkreślając, że twórcy nie wykorzystali potencjału drzemiącego w tej zdumiewającej historii. Krytycznie o produkcji wypowiadają się jednak nie tylko eksperci z branży, ale i osoby, których serial bezpośrednio dotyczy. Dzieło Netflixa potępiła bowiem niedawno jedna z bohaterek serii.

Mowa o byłej przyjaciółce Anny, Rachel DeLoache Williams, która odkrywszy, że jest przez nią wykorzystywana, zgłosiła jej przestępstwa na policję. Jeszcze przed premierą tytułu zarzuciła ona streamingowemu gigantowi, że tworząc serial poświęcony skazanej przestępczyni, niejako ją gloryfikuje. „Anna Delvey prawie zrujnowała mi życie. A teraz jest nagradzana za swoje występki. (…) Okazuje się, że jeśli twoje przestępstwa są wystarczająco atrakcyjne, jedna z największych firm medialnych kupi prawa do twojej historii, dzięki czemu z łatwością wynajmiesz wykwalifikowanego adwokata, który pomoże złagodzić twój wyrok” – stwierdziła gorzko Williams na łamach magazynu „Time”. Trudno z tym polemizować – po zaledwie dwóch latach spędzonych w więzieniu Sorokin została zwolniona za dobre sprawowanie.

Okazuje się, że po obejrzeniu „Kim jest Anna?” DeLoache Williams ma serwisowi streamingowemu znacznie więcej do zarzucenia. Na słowach krytyki tym razem nie poprzestaje – jak wynika z najnowszych doniesień, złożyła ona przeciwko platformie pozew o zniesławienie. Kobieta utrzymuje, że sposób, w jaki została pokazana na ekranie, wyrządził jej reputacji „katastrofalne szkody”.

„Netflix podjął świadomą decyzję, aby w celu zwiększenia dramaturgii ukazać panią Williams jako osobę chciwą, snobistyczną, nielojalną, tchórzliwą, manipulującą i oportunistyczną. Wiele informacji na jej temat zostało zmyślonych. W rezultacie pani Williams padła ofiarą licznych nienawistnych ataków w Internecie, mocno ucierpiały też jej relacje w życiu osobistym” – czytamy w pozwie pozyskanym przez „People”.

Dokumenty sądowe ujawniły, że DeLoache Williams zarzuca Netflixowi celowe ujawnienie jej personaliów, co według niej stanowi formę odwetu – sprzedała ona bowiem prawa do ekranizacji swojej książki „Moja przyjaciółka Anna: prawdziwa historia fałszywej dziedziczki” głównemu konkurentowi serwisu, HBO. Do realizacji serialu, który pierwotnie miała wyprodukować Lena Dunham, jak na razie nie doszło.

„Netflix nadał fikcyjne imiona wielu prawdziwym bohaterom tej historii, ale nie zapewnił podobnej ochrony pani Williams. Użyto jej prawdziwego nazwiska i danych osobowych, łącznie z nazwą uczelni. Do publicznej wiadomości zostało podane też miejsce pracy. Decyzja ta świadczy o zamiarze zaszkodzenia jej reputacji” – przekonuje autorka pozwu. (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic