Występ w głośnym dramacie „Wieloryb” przyniósł Brendanowi Fraserowi zasłużone uznanie widzów i krytyków. Dzięki roli Charliego, chorobliwie otyłego nauczyciela, który podejmuje próbę odbudowania relacji z nastoletnią córką, 54-letni aktor wrócił na szczyt. Za swoją poruszającą kreację Fraser otrzymał szereg nagród – w tym statuetkę Critics’ Choice, Satelitę oraz Oscara. Wydawać by się mogło, że po zdobyciu najważniejszego trofeum w branży filmowej gwiazdor błyskawicznie dostanie angaż do kolejnego kinowego hitu. Tak się jednak nie stało.
W wywiadzie udzielonym dziennikarce Hannah Storm podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Greenwich w stanie Connecticut, Fraser ujawnił, że odkąd zdobył w marcu swojego pierwszego Oscara, nie przyjął żadnej nowej roli. Powodem znalezienia się aktora na bezrobociu nie jest wszelako brak jakichkolwiek zawodowych ofert, lecz jego wysokie wymagania. „Na ten moment nie mam nic nowego. Jestem teraz bardzo wybredny” – przyznał szczerze gwiazdor.
I dodał, że jego sytuacja w najbliższym czasie raczej nie ulegnie zmianie. Wszystko przez trwający strajk Amerykańskiej Gildii Scenarzystów, której członkowie domagają się wzrostu płac, większej stabilności zatrudnienia oraz wprowadzenia odpowiednich regulacji dotyczących wykorzystania sztucznej inteligencji w procesie tworzenia produkcji telewizyjnych. „Najwyraźniej będę musiał chwycić za transparent. Szykuje się długie lato” – stwierdził Fraser.
Gwiazdor „Mumii” szykuje się tymczasem do premiery swojego nowego filmu, dramatu kryminalnego „Killers of the Flower Moon” w reżyserii Martina Scorsese. Scenariusz produkcji powstał w oparciu o książkę Davida Granna, która opisuje makabryczne mordy, do jakich doszło w Oklahomie w latach 20. XX wieku. Gdy na terenie zamieszkiwanym przez plemię Osagów odkryto ropę naftową, jego członkowie zaczęli ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Światowa premiera filmu odbędzie się już 20 maja w ramach Festiwalu Filmowego w Cannes. Na ekrany kin tytuł trafi dopiero w październiku. (PAP Life)