Rock zabrał głos w sprawie skandalu na oscarowej gali podczas swojego niedawnego występu stand-upowegow nowojorskim Madison Square Garden. „Jeśli ktoś mówi, że słowa ranią, to znaczy, że nigdy nie został uderzony w twarz” - powiedział, co publiczność odebrała jako nawiązanie do ciosu Willa Smitha. Potem komik dodał, że to uderzenie go bolało, jednak on chciał szybko o tym zapomnieć. „Zmyłem z siebie to g***o i następnego dnia poszedłem do pracy. Nie jestem ofiarą. Nie jadę do szpitala, kiedy zatnę się papierem” - zapewnił.
Rock potrzebował kilku miesięcy, aby w końcu odnieść się do incydentu z gali, której był gospodarzem. Do tej pory unikał tego tematu albo obracał sprawę w żart. W kwietniu, pytany o to, jak się czuje, odpowiedział, że odzyskał słuch, a o samym zdarzeniu zacznie mówić, dopiero gdy zobaczy swoje nazwisko na pokaźnym czeku. Być może do podjęcia tego tematu skłonili go Kevin Hart i Dave Chappelle, z którymi Rock razem występuje. Panowie znaleźli bowiem sposób na to, by dogryźć Willowi Smithowi. Pod koniec występu Kevin Hart wkroczył na scenę z kozą, którą podarował Rockowi. Zwierzę nazwano Will Smith.
„Powiedziałem do Dave’a, że chcę wręczyć Chrisowi kozę. Wyjaśniłem, że Chris jest moim mentorem, przyjacielem, to on jest powodem, dla którego jestem tu, gdzie jestem. Jestem wdzięczny za jego rady, doświadczenie, jest moim G.O.A.T, greatest of all time (słowo goat po angielsku oznacza kozę - przyp. red.). Chciałem, żeby poczuł moją wdzięczność” - wyjaśnił później Hart w rozmowie z Jimmym Fallonem. Jednak już na scenie okazało się, że koza nie była najlepszym dowodem przyjaźni i wdzięczności.
Rock to ostatni z trójki uczestników oscarowego incydentu, który zabrał głos w sprawie. Pierwszy do sprawy odniósł się Will Smith, a jakiś czas później głos zabrała także jego żona. Jada Pinkett Smith wyraziła nadzieję, że panowie puszczę w niepamięć całe zajście i znajdą sposób, aby się pojednać. Żarty z kozą w roli głównej raczej jednak nie przyspieszą momentu pojednania (PAP Life)