"Czas krwawego księżyca" był wielkim powrotem Scorsese do Cannes po 37-letniej nieobecności w oficjalnej selekcji (ostatni raz pojawił się tu połowie lat 80. ubiegłego wieku z filmem "Po godzinach"). Film stanowi owoc dziesiątej współpracy reżysera z Robertem De Niro i szóstej – z Leonardo DiCaprio. Po "Irlandczyku" - nawiązującym do poetyki kina gangsterskiego, które przez lata było jego specjalnością - w swoim najnowszym dziele mistrz delikatnie zmienia tonację, mieszając wiele gatunków, jednak pozostając najbliżej konwencji westernu. Scenariusz – współtworzony przez Scorsese i Erica Rotha – został oparty na książce non-fiction Davida Granna pod tym samym tytułem, poświęconej narodzinom FBI oraz serii morderstw popełnionych w latach XX w. Oklahomie na Indianach z plemienia Osagów. W związku ze znajdującymi się na tym terenie złożami ropy naftowej plemię to określano mianem najbogatszych Indian Ameryki.
W pierwszych kadrach filmu poznajemy przystojnego, choć niezbyt rozgarniętego Ernesta Burkharta (w tej roli DiCaprio). Mężczyzna przyjeżdża na ranczo swojego wuja Williama Hale’a (De Niro) – mafijnego bossa, który przedstawia się jako przyjaciel Indian, ale w rzeczywistości nie cofnie się przed niczym, by zgarnąć ich majątek. Uświadomiony przez Hale’a, z jak zamożnym plemieniem mają do czynienia, Burkhart postanawia wesprzeć jego nikczemny pomysł na zdobycie bogactwa. Plan chwilowo staje pod znakiem zapytania, gdy Ernest poznaje Indiankę Mollie (Lily Gladstone), która zauroczyła go od pierwszego spotkania.
Szybko okazuje się jednak, że pomimo szczerego uczucia mężczyzna przez cały czas wierzy, że w przyszłości przejmie fortunę rodziny swojej wybranki. Kandydatów do odziedziczenia majątku zostaje coraz mniej, bowiem kolejni krewni giną od strzałów. Pochowawszy siostry i matkę, Mollie zatrudnia prywatnego detektywa, który ma wskazać zbrodniarza. Ale i on niebawem zostaje znaleziony martwy. Cierpiąca na cukrzycę kobieta staje się coraz bardziej nieufna wobec Ernesta. Obawa o życie swoje i lokalnej społeczności jest na tyle silna, że mobilizuje siły na wyprawę do Waszyngtonu. Tam błaga władze o interwencję. W końcu jej wysiłek przynosi efekt – do Oklahomy przyjeżdża agent FBI (Jesse Plemons).
Po premierowym pokazie w maju w canneńskim Grand Theatre Lumière twórcy otrzymali dziewięciominutową owację na stojąco. Scorsese, pytany wówczas podczas konferencji prasowej o towarzyszące mu emocje, zapewnił, że był wzruszony, ponieważ obraz stanowi efekt "wielu lat pracy, niesamowitego ciepła i miłości wszystkich osób, które nad nim pracowały". Reżyser wspominał też okres przygotowywania scenariusza i wątpliwości, kto powinien być w centrum tej historii. Jak podkreślił, odpowiedź przyszła dopiero po wielu spotkaniach z Indianami z plemienia Osagów. "Postanowiliśmy, że sercem będzie postać, o której najmniej dowiadujemy się z książki – Ernest. Próbowaliśmy odkryć, kim jest. W Czasie krwawego księżyca odwoływałem się do archetypu opowieści o miłości, zawiedzionym zaufaniu, zbrodni i zdradzie wobec rdzennych mieszkańców Ameryki" – powiedział. Reżyser dodał, że przez ten obraz starał się oddać sprawiedliwość Indianom z plemienia Osagów, których wartości i światopogląd inspirowały go w trakcie pracy.
Scorsese odniósł się również do rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która – jak przyznał – wzbudza w nim niepokój. "Jestem bardzo zdenerwowany z powodu rosyjskiej agresji i wszystkiego, co dzieje się na tym obszarze. Młodsze pokolenia nie pamiętają drugiej wojny światowej, tego co wydarzyło się na Bałkanach i w Polsce, nie pamiętają ówczesnej Rosji. Jako obywatel kraju będącego republiką federalną – ustroju, który wiąże się z wolnością słowa – uważam, że posiadanie przeciwnika nie powinno wiązać się z zatruwaniem lub zabijaniem go. Wolność słowa jest naprawdę najważniejsza. Nie oznacza ona okrzyków ognia w zatłoczonym teatrze. Chodzi o wolność wyrażania siebie w łagodny sposób, w czasach pokoju" – podsumował.
Robert De Niro przyznał, że wciąż nie rozumie zbyt dobrze Williama Hale’a, którego zagrał. "Ludzie robią różne rzeczy, więc wiedziałem, że Hale musi być czarującym mężczyzną. Jedyne, co mogłem zrobić, to dać z siebie wszystko. Wydaje mi się, że jakaś część tej postaci jest szczera. Natomiast druga część sprawia, że zdradza plemię Osagów, sądząc, że ma do tego prawo. Staliśmy się bardziej świadomi tego dualizmu po tym, jak George Floyd padł ofiarą systemowego rasizmu. Banalność zła to coś, na co musimy dzisiaj bardzo uważać" – zwrócił uwagę. Twórcy przypomnieli, że wiele osób z plemienia Osagów nie przyjmowało do wiadomości, że Hale stał za morderstwami członków ich społeczności. De Niro porównał postać okrutnego wuja do byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. "To tak jak z Trumpem - są ludzie, którzy wciąż uważają, że może wykonać dobrą robotę. Wyobraźcie sobie, jakie to szalone" – stwierdził De Niro.
"Czas krwawego księżyca", pokazany poza konkursem podczas festiwalu w Cannes, był najgłośniejszym tytułem imprezy i zachwycił krytyków. Okrzyknięto go "arcydziełem, na które warto było czekać". "To całkowicie wciągający film, historia, którą Scorsese postrzega jako ukrytą przeszłość amerykańskiej władzy, epidemię przemocy zanieczyszczającą wodę ludzkości" – wspomniał Peter Bradshaw (The Guardian). Recenzenci zwracali też uwagę na porywające występy Lily Gladstone, De Niro i DiCaprio. "Tę utrzymaną w odcieniach sepii sagę o powolnym zatruwaniu samego siebie podtrzymuje najlepszy występ Leonardo DiCaprio w całej jego karierze. Nigdy nie wstydził się grać nędzarzy i szumowin, ale zniuansowana i bezkompromisowa rola bezwolnego Ernesta Burkharta wydobywa z niego nowe cuda" – podkreślił David Ehrlich (IndieWire).
Od piątku film Scorsese można oglądać w polskich kinach. Jego dystrybutorem jest United International Pictures. Równolegle nakładem Wydawnictwa W.A.B. ukazało się nowe wydanie książki Davida Granna.
Daria Porycka