W "Różyczce", która zadebiutowała w kinach w 2010 r., Jan Kidawa-Błoński ukazał historię funkcjonariusza SB Romana Rożka i jego partnerki Kamili Sakowicz, która za namową agenta związała się z wrogiem PRL, profesorem UW Adamem Warczewskim, by go inwigilować. Ostatecznie jednak kobieta zapałała uczuciem do inteligenta. Akcja drugiej części filmu rozgrywa się współcześnie. Główną bohaterką jest córka Kamili, Joanna Warczewska, odnosząca sukcesy europosłanka, która przeżywa ogromną tragedię – jej mąż ginie w zamachu terrorystycznym. Wkrótce kobieta otrzymuje niespodziewaną propozycję startu w wyborach prezydenckich. Gdy przyjmuje wyzwanie, zaczyna otrzymywać zdjęcia i dokumenty kompromitujące jej bliskich. Szantażysta domaga się setek tysięcy euro za spokój. Joanna postanawia zmierzyć się z prawdą dotyczącą przeszłości swojej rodziny.
Genezą powstania scenariusza "Różyczki 2" – współtworzonego przez Macieja Karpińskiego i Agathę Dominik - były uwagi i pytania widzów. "Byłem ogromnie zaskoczony, że nasza pierwsza Różyczka była odbierana z ogromnym zaciekawieniem w wielu bardzo dalekich krajach, takich jak np. Korea Południowa. Zadawano wiele ciekawych pytań, które otwierały zupełnie nowe pola interpretacji. Jednym z często powtarzających się pytań było to, że na końcu pojawia się kobieta w ciąży i w takim razie kto jest ojcem, bo w końcu kandydatów jest dwóch. Któregoś dnia siadłem i zacząłem pisać scenariusz, jeszcze bez żadnych zobowiązań, nadziei. Tak się to potoczyło" – wspomniał Karpiński we wrześniu podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie obraz pokazano w konkursie głównym.
Pierwsza wersja tekstu powstała sześć lat temu, ale ze względu na problemy z zebraniem budżetu, a później pandemię koronawirusa, realizację filmu przesunięto. "Było dla mnie zaskoczeniem, że Maciek Karpiński napisał scenariusz. Prawdą jest, że widzowie pisali, a właściwie rozmawiali ze sobą, z kim ta bohaterka jest w ciąży. Przeczytałem scenariusz Maćka i uznałem, że jest bardzo interesujący. Przede wszystkim wydało mi się ciekawe, że to będzie film współczesny. Od pewnego czasu bardzo chciałem zrobić film współczesny. Nie miałem na to pomysłu, bo nasza współczesność jest trudna. Maciek przyszedł mi z pomocą" – przyznał reżyser.
W swoim nowym filmie Kidawa-Błoński miesza konwencje dramatu psychologicznego i thrillera politycznego, bo – jak sam mówi – taka forma eklektyzmu jest dla niego czymś naturalnym. "Oczywiście, że kino gatunkowe jako takie istnieje. Nazywanie kina gatunkowego jest bardzo zręczne i przydatne do dystrybucji filmu, sprzedawania go. Myślę, że jeżeli mielibyśmy tu przykleić jakieś określenie, to dla mnie byłby to dramat z elementami thrillera politycznego. Producent bardzo chciał, żeby to był thriller, bo thriller zapewne sprzedaje się lepiej niż dramat. To dobrze, niech tak będzie. Ale jest tam wiele elementów. Takie są czasy, że film kosztuje i nie jest finansowany w całości przez państwo, więc te pieniądze muszą się jakoś zwrócić. Musimy myśleć także o tym, żeby film był atrakcyjny dla widza. Nigdy nie miałem z tym problemów" – zapewnił twórca.
Podwójną rolę - Joanny Warczewskiej i Kamili Sakowicz – zagrała w "Różyczce 2" Magdalena Boczarska. Trzynaście lat temu ta druga kreacja zapewniła jej nagrodę w Gdyni za pierwszoplanową rolę kobiecą. "Pierwsza Różyczka była filmem, który postawił mnie na zupełnie innej półce aktorskiej, otworzył przede mną nowe możliwości. Myślę, że rzadko zdarza się możliwość powrotu do takiej historii i – co za tym idzie – zmierzania się z kilkoma postaciami. Mogę tylko powiedzieć, że oprócz aktorskiej frajdy i poczucia wyjątkowości - bo jest to film zrealizowany z ogromnym rozmachem [...] - towarzyszył mi ogromny stres. Mam świadomość, że pierwszą częścią postawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko. Pewnie sporo widzów będzie do tego wracać i nas z tego rozliczać. Ale, jak mawiała Wisłocka, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana" – powiedziała aktorka.
Dodała, że podwójne zadanie aktorskie było wyzwaniem. "Miałam świadomość, że widz musi uwierzyć, że to są dwie różne postacie. Tak naprawdę poczułam połączenie z Różyczką w retrospekcjach z lat 70. Choć miałam tam niełatwe, bardzo emocjonalne sceny do zagrania, rzeczywiście poczułam silny związek z postacią i ekscytację związaną z wejściem w te same buty. Natomiast postarzoną Różyczkę traktowałam jako kompletnie inną bohaterkę. To było trudne, bo wiedziałam, że jest bardzo cienka granica między satyrą a prawdą – zwłaszcza przy tak mocnej charakteryzacji. Traktowałam to jako zupełnie osobne wyzwanie" – wyjaśniła Boczarska.
Również dla Roberta Więckiewicza możliwość spotkania po latach z Romanem Rożkiem była interesującym doświadczeniem. "Kiedy kręciliśmy Różyczkę, nikt z nas nie myślał, że ta historia kiedykolwiek będzie miała kontynuację. To nie jest tak jak dzisiaj, że powstaje film i już wiadomo, że będą trzy następne. Kiedy Janek zadzwonił do mnie z tą propozycją, odczułem swoistą ekscytację. Byłem ciekawy, co wymyślili z Maciejem, jak ta historia może funkcjonować współcześnie. To jest właśnie niesamowite, że scenarzyści mają tę moc, że mogą opowiedzieć nam świat, wymyślić, jak potoczyły się losy bohaterów" – stwierdził aktor.
Od piątku "Różyczkę 2" można oglądać w kinach. W obsadzie znaleźli się również m.in. Janusz Gajos, Jacek Braciak, Maria Seweryn i Mateusz Banasiuk. Za zdjęcia odpowiada Łukasz Gutt, a za muzykę – Bartosz Chajdecki. Dystrybutorem obrazu jest Monolith Films.
Daria Porycka