Jan Jakub Kolski był gościem najnowszego odcinka podcastu "Rekonstrukcja cyfrowa TVP". Reżyser, który jest twórcą takich dzieł jak "Historia kina w Popielawach" i "Jasminum", z Łukaszem Adamskim przekrojowo rozmawiał o swojej twórczości. W audycji pojawił się też wątek rekonstrukcji cyfrowej filmów. "Problemem jest to, że pańskie filmy są trudno dostępne. Część przeszła rekonstrukcję cyfrową i jest na TVP VOD, ale wiele tych starszych nie jest wydanych (w wersji cyfrowej - red.)" - zauważył krytyk filmowy.
Kolski wykorzystał ten moment, by przekazać smutną informację na temat jednego ze swoich najbardziej znanych filmów - "Jańcia Wodnika". "Byłem gościem takiego festiwalu w Bydgoszczy, który nazywa się Przeźrocza. I tam panowie postanowili pokazać mój film z projektorów, z taśmy - bo nie ma go w dobrej wersji cyfrowej. I to było dramatyczne przeżycie. Jańcio Wodnik jest w tak złej kondycji! Jest tak zmasakrowany, że prawie już go nie ma! I zdaje się to ostatnia chwila, żeby go zrekonstruować cyfrowo. Tym bardziej że ten ośrodek rekonstrukcji przy telewizji robi to dobrze" - przyznał reżyser.
"Jańcio Wodnik" pokazywany był na festiwalu "Przeźrocza" we wrześniu ubiegłego roku. Kolski odebrał wtedy Nagrodę Filmową Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego za klasykę gatunku za wspomnianą fabułę.
"Jańcio Wodnik" to dramat psychologiczny o wiejskim filozofie (w tej roli Franciszek Pieczka), który otrzymuje dar uzdrawiania. Porzuca ciężarną żonę (Grażyna Błęcka-Kolska) i wędruje od wsi do wsi, by pomagać ludziom. Szybko staje się znany i zbija majątek. Nie radzi sobie jednak z uniesieniem ciężaru sławy. W 1993 roku film zdobył Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu w Gdyni. Franciszkowi Pieczce przyznano wówczas nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską. (PAP Life)