Nie tylko coraz więcej polskich aktorów gra w międzynarodowych projektach, ale też coraz częściej gwiazdy znane z hollywoodzkich produkcji trafią na polskie plany filmowe. Jedną z nich jest Aidan Gillen, irlandzki aktor znany m.in. z takich filmów jak „Świat w ogniu”, „Bohemian Rapsody”, „Król Artur. Legenda miecza” oraz seriali "Gra o Tron" i "Peaky Blinders".
Gillen gra w filmie „Pojedynek” w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Zdjęcia do tego widowiska realizowano m.in. w Modlinie pod Warszawą. Akcja „Pojedynku” rozgrywa się w 1939 roku, po napaści Rosjan na Polskę, na terenie obozu, w którym zostali uwięzieni przedstawiciele polskiej elity. „Pojedynek” opowiada o Karolu Grabowskim, młodym, ambitnym, światowej sławie polskim pianiście (Jakub Gierszał), którego próbuje przeciągnąć na stronę Sowietów agent rosyjski. Właśnie w tej roli zobaczymy Gillena.
W rozmowie z PAP Life zdradził on, jak trafił na plan polskiego filmu. "Zawsze rozglądam się za interesującymi rolami, dobrymi historiami. Często szukałem poza moim domowym podwórkiem, pochodzę z Irlandii, ale przeważnie pracowałem w Anglii, Ameryce, Australii. Produkcja filmu Pojedynek jest koprodukcją polsko-irlandzko-ukraińską, w której bierze także udział irlandzki producent, z którym już nie raz współpracowałem. I taką ścieżką ten scenariusz dotarł do mnie. Skorzystałem z tej okazji, ponieważ uwielbiam polskie kino, a poza tym nie grałem dotąd w żadnym filmie, w którym nie mówiono by wyłącznie po angielsku" - powiedział Gillen.
Wciela się on w sowieckiego agenta, którego postać jest inspirowana losami prawdziwej postaci. Co ciekawe, ów agent po zakończeniu drugiej wojny światowej został przerzucony na Zachód, gdzie kontynuował pracę wywiadowczą. Uchodził za osobę niezwykle inteligentną, znał kilka obcych języków. Agatha Dominik, która odpowiada za ostateczną wersję scenariusza, w rozmowie z PAP Life powiedziała, że dowiedziała się, że obecnie w Hollywood trwają pracę nad filmem, który będzie opowiadał o losach tego agenta po wojnie (to zupełnie inna, niezależna od polskiej produkcja), co jest dość niezwykłym zbiegiem okoliczności.
"Gram Wasylija Zarubina, oficera radzieckiego wywiadu. Historia filmu rozgrywa się w pierwszych dniach drugiej wojny światowej, gdy w 1939 roku Rosja zaatakowała Polskę od Wschodu. Akcję osadzono w obozie, w którym zgromadzono tysiące ludzi, by ich przekonywać, żeby przeszli na stronę Sowietów. A Zarubin, moja postać, przewodzi tej misji. Wierzy, że znalazł się po słusznej stronie, że tędy wiedzie droga w przyszłość. I że może pozyskać serca i umysły tych ludzi perswazją i manipulacją" - mówi 56-letni gwiazdor.
Przygotowując się do zagrania tej roli, Gillen starał się, jak najlepiej poznać historię tamtych czasów - odwiedził m.in w Muzeum Powstania Warszawskiego. "Choć Muzeum poświęcone jest późniejszym wydarzeniom, była to dla mnie bardzo interesująca wizyta. Chciałem zyskać wyobrażenie, jak wyglądało życie w Warszawie przed 1944 rokiem, nim miasto zostało tak straszliwie zniszczone. Zobaczyć zdjęcia, przedmioty z tamtych czasów, porozmawiać z ludźmi, którzy mają wiedzę o tamtych latach" - wspomina.
Gillen bardzo chwali atmosferę, jaka panuje na planie polskiego filmu. "To wielka radość znajdować się pośród tak znakomitych fachowców. Moje wrażenia z pracy z polskim reżyserem, aktorami i ekipą są świetne. Tego się zresztą spodziewałem, bo zapoznałem się z polskim kinem już od lat pięćdziesiątych. Wielu aktorów, których teraz poznałem w Polsce, zaczynało w teatrze. Aktorzy mojego pokolenia, szczególnie w Irlandii, również zaczynali w teatrze, więc warsztat mamy w zasadzie podobny. Czuję, że jestem na swoim miejscu" - mówi Gillne. "Wszyscy są dla mnie bardzo pomocni, biorąc pod uwagę, że przez połowę czasu nie rozumiem, co się dzieje" - śmiejąc się dodaje.
Jako sowiecki agent, mówi w filmie po rosyjsku, chociaż kwestii w tym języku ma niewiele. "To oczywiście nie jest łatwe, żeby w kilka tygodni opanować choćby podstawy języka, które tu są mi potrzebne, ale da się to zrobić, jeśli ma się odpowiednią osobę, która pomaga w nauce. Natomiast przyznaję, że języka polskiego, pracując z polskimi aktorami i polskim reżyserem, nauczyłem się tylko odrobinę. Bardziej mogę się domyślić z gestów, o czym rozmawiają. Ale mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej" - stwierdza.
Dla Gillena to kolejny pobyt w Polsce, był już dwa razy na festiwalu OFF Camera w Krakowie, w ubiegłym roku był członkiem jury tego festiwalu, a jeszcze wcześniej odwiedził Polskę w związku z promocją filmu, w którym występował. "Bardzo mi się tutaj podoba. Dużo spaceruję po Warszawie, zwykle robię kilka kilometrów dziennie, tuż po przebudzeniu. Nie jest to jakieś turystyczne zwiedzanie, bardziej interesuje mnie obserwowanie, jak się tutaj żyje. Idę do kawiarni, siadam przy stoliku i rozglądam się, co się dzieje. Albo wybieram się nad Wisłę, ta piesza kładka przez rzekę jest bardzo ekscytująca!" - mówi Irlandczyk.
W filmie „Pojedynek”, poza Jakubem Gierszałem i Aidanem Gillenem, zobaczymy także Julię Pietruchę, Bogusława Lindę, Wojciecha Mecwaldowskiego, Annę Próchniak, Mateusza Kościukiewicza, Antoniego Pawlickiego i znanego z „Poszukiwaczy zaginionej Arki” Paula Freemana.
Premiera „Pojedynku” planowana jest na 2025 rok.
(PAP Life)
Iza Komendołowicz