Harris Dickinson z "Babygirl" - nowy hollywoodzki amant

28-letni Brytyjczyk zwrócił na siebie uwagę krytyków występem w dramacie „Beach Rats” z 2017 roku. Jeszcze większe uznanie przyniosła mu rola w nagrodzonej canneńską Złotą Palmą produkcji „W trójkącie”. Gwiazdorski status Harrisa Dickinsona przypieczętował thriller erotyczny „Babygirl”, w którym aktor uwodzi na ekranie Nicole Kidman. Jak sam podkreśla, kreując swoją postać, starał się eksplorować problematykę toksycznej męskości. „Dzieje się coś niebezpiecznego z samotnymi młodymi mężczyznami, którzy są ignorowani lub odsuwani na bok, a w rezultacie stają się najbardziej toksycznymi wersjami samych siebie” – mówi nominowany do nagrody BAFTA gwiazdor.

Harris Dickinson z "Babygirl" - nowy hollywoodzki amant
Harris Dickinson /ANDY RAIN / PAP/EPA

Wszystko wskazuje na to, że Fabryka Snów ma nowego amanta. Ochrzczony tym mianem został Harris Dickinson, 28-letni Brytyjczyk, który mimo młodego wieku ma na swoim koncie szereg pamiętnych, docenionych przez krytyków kreacji. Choć karierę zaczynał od epizodów w brytyjskiej telewizji, Hollywood szybko się o niego upomniało. Uwagę świata Dickinson zwrócił na siebie za sprawą nominowanego do nagrody Independent Spirit występu w dramacie „Beach Rats” z 2017 roku. Drugi pełnometrażowy film Elizy Hittman to opowieść o odkrywaniu własnej seksualności i poszukiwaniu prawdy o sobie.

Kolejną ważną pozycją w aktorskim portfolio Anglika była rola w nagrodzonej canneńską Złotą Palmą produkcji „W trójkącie” w reżyserii Rubena Östlunda, gorzkiej satyrze na pogłębiające się nierówności społeczne, która bezlitośnie demaskuje hipokryzję bogaczy. Gwiazdorski status Dickinsona przypieczętował thriller erotyczny „Babygirl”, w którym aktor uwodzi na ekranie samą Nicole Kidman. Obraz Haliny Reijn, który trafił na ekrany polskich kin 10 stycznia, przedstawia historię odnoszącej sukcesy prezeski firmy technologicznej, która nawiązuje burzliwy, oparty na dynamice uległości i dominacji, romans ze znacznie młodszym, ambitnym stażystą.

Do swojego udziału w filmie Dickinson podchodził z pewną dozą sceptycyzmu. „Prawdę mówiąc, powstało jak dotąd wiele produkcji, które były zrobione po prostu źle. Nie bałem się tego, że za kamerą stanęła Halina. Bałem się, że moje umiejętności okażą się niewystarczające” – przyznaje skromnie aktor w rozmowie z „The New York Times”. Kreując swoją postać, starał się on eksplorować coraz częściej podnoszoną w dyskursie publicznym problematykę toksycznej męskości. „Wracamy do idei tego, co oznacza bycie mężczyzną w dzisiejszych czasach w ciągle zmieniającym się społeczeństwie. Dzieje się coś doprawdy niebezpiecznego z samotnymi młodymi mężczyznami, którzy są ignorowani lub odsuwani na bok, a w rezultacie stają się najbardziej toksycznymi wersjami samych siebie” – powiada aktor. „Mój bohater jest tak naprawdę poraniony, choć stara się sprawiać wrażenie silnego i dominującego. To dosyć uniwersalne doświadczenie” – mówił z kolei na łamach „Vanity Fair”.

Światem filmu Dickinson interesował się od najmłodszych lat. Dorastając na przedmieściach Wschodniego Londynu co tydzień wraz z przyjaciółmi nagrywał komediowe skecze na swojej analogowej kamerze, a w wieku 15 lat złożył wniosek do lokalnych władz o dotację finansową na nakręcenie krótkometrażowego filmu. Mimo to, jako syn pracownika socjalnego i fryzjerki nie dostrzegał realnych szans na karierę w Hollywood. „W pewnym momencie pomyślałem, że głupotą był wybór branży rozrywkowej. To przecież takie błahe, a zarazem nieosiągalne” – podkreśla.

Niewiele brakowało, a utalentowany aktor zamiast występować przed kamerą, rozwijałby karierę w Królewskiej Marynarce Wojennej. W wieku 17 lat Dickinson rzucił szkołę, marząc o zaciągnięciu się do Royal Marines – oddziału komandosów brytyjskiej piechoty morskiej. „Rozpaczliwie potrzebowałem struktury i własnej społeczności, do której bym przynależał. Myślę, że chciałem w ten sposób sprostać wyobrażeniu o byciu twardym, niebezpiecznym facetem. Wszyscy to robimy: zakładamy te maski” – podkreśla. Dziś, ciesząc się statusem jednego z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia, gwiazdor ma apetyt na więcej. „Lubię rywalizację. Brytyjczycy uwielbiają pokazywać, że są skromni, więc z grzeczności zawsze zaczynam od tego. Ale w głębi duszy wiem, że mam wielkie ambicje” – przyznaje szczerze.

Iwona Oszmaniec (PAP Life)

Słuchaj RMF Classic i RMF Classic+ w aplikacji.

Pobierz i miej najpiękniejszą muzykę filmową i klasyczną zawsze przy sobie.

Aplikacja mobilna RMF Classic