Rola Wolverine’a pozostaje jedną z najbardziej charakterystycznych pozycji w aktorskim portfolio 54-letniego Hugh Jackmana. Po raz pierwszy zagrał on niezłomnego, obdarzonego nadludzką siłą mutanta w filmie „X-Men” z 2000 roku. Od tamtej pory w słynnego komiksowego superbohatera wcielił się aż dziewięciokrotnie. I choć przed pięcioma laty zapewnił, że definitywnie pożegnał się z tą rolą, we wrześniu okazało się, że zdanie zmienił. Jackman powróci jako Wolverine w nadchodzącej trzeciej części „Deadpoola”, która ma trafić do kin jesienią 2024 roku.
Choć kreacja ta zdefiniowała go jako ekranowego twardziela, aktor uważa, że w niczym nie przypomina swojego bohatera. Jak podkreślił, latami nie wyprowadzał fanów z błędu, gdyż nie sprzyjała temu panująca w Hollywood atmosfera. „Kiedy zaczynałem pracę w tej branży, mówiono nam, że gwiazdy filmowe mają być tajemnicze, niedostępne. ‘Nie dopuszczaj do siebie nikogo. Zostaw odbiorców z niedosytem. Nie ujawniaj zbyt wiele faktów o sobie. Wykreuj konkretny obraz samego siebie’ – takie były wtedy zasady” – zdradził Jackman.
Gwiazdor zaznaczył, że po latach diametralnie zmienił swoje podejście. „Teraz myślę, że ktoś taki, jak ja, ma wręcz obowiązek mówić publicznie o strachu i słabościach. Zamiast projektować jakąś wyidealizowaną wersję siebie, chciałbym dzielić się z ludźmi tym, przez co przechodzę i przez co przechodzi każdy z nas. Uwielbiam Wolverine’a, ale muszę to powiedzieć. Spędź ze mną pięć minut, a przekonasz się, że jest moim kompletnym przeciwieństwem” – podkreślił.
Jackman przyznał, że znacznie bliżej mu do postaci granej przez niego w dramacie „Syn”, który światową premierę miał 7 września na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. W produkcji nakręconej przez Floriana Zellera aktor sportretował mężczyznę, którego dotychczasowe życie nagle całkowicie się zmienia. Oto bowiem na horyzoncie pojawiają się jego była żona i ich sprawiający problemy nastoletni syn. Bohater próbuje pogodzić opiekę nad zagubionym, wymagającym ojcowskiej troski nastolatkiem z pracą oraz codziennym życiem z nową partnerką i ich małym dzieckiem.
„Ta rola przypomniała mi o błędach, które sam popełniłem i których dziś bardzo żałuję. Gdy zaczynasz wychowywać dziecko z odrobiną pokory, uświadamiasz sobie, jak wielki wpływ na twoją rodzinę ma wychowanie, które sam niegdyś odebrałeś. Kiedy wracaliśmy z premiery „Syna”, moja żona (Deborra-Lee Furness – przyp. red.) zapytała dzieci, co o tym sądzą. Syn wyznał, że potrzebuje czasu, aby to przeanalizować. Później długo o tym rozmawialiśmy. Jestem pod niesamowitym wrażeniem tego, że moje dzieci – a być może całe ich pokolenie – są tak bardzo otwarte na dyskusję na temat skomplikowanych rodzinnych relacji oraz zdrowia psychicznego. Dysponują ogromną wiedzą i empatią” – zaznaczył Jackman.
„Syn” zadebiutuje na ekranach polskich kin pod koniec stycznia. (PAP Life)