By ratować świat
„Avengers:Koniec gry” wyreżyserowali Joe i Anthony Russo. Pod koniec filmu, ostateczną ofiarę w walce z Thanosem ponosi Tony Stark, czyli Iron Man. Bohater ratuje świat, jednak zostawia swoją rodzinę i poświęca życie. Śmierć Starka wpłynęła mocno na wiele postaci, w tym Spider-Mana, Iron Man był mentorem młodego herosa.
Mogło być inaczej
Okazuje się jednak, że śmierci Starka dało się zapobiec. Tak sądzi Jon Favreau, który wyreżyserował dwa pierwsze solowe filmy o Iron Manie, a także wcielał się w postać Harolda „Happy`ego” Hogana. Favreau po przeczytaniu scenariusza „Końca gry” rozmawiał z braćmi Russo. Twierdził, że śmierć Starka to za dużo i będzie zbyt trudna dla fanów.
O tym wydarzeniu mówili nawet Joe i Anthony Russo. Anthony powiedział:
Spytał [Jon Favreau]: „Naprawdę zamierzacie zabić Iron Mana?”
Joe Russo oznajmił:
[Jon Favreau] powiedział: „Nie możecie tego zrobić. To totalne zrujnuje ludzi i nie chcecie, żeby wyszli z kina prosto na zatłoczone ulice.” A my i tak to zrobiliśmy.
To była dobra decyzja?
To zrozumiałe, że Favreau przywiązał się do postaci Iron Mana, w końcu był niejako jej ekranowym twórcą. Do bohatera granego przez Roberta Downey Juniora przywiązały się też rzesze fanów na całym świecie. Reżyserzy „Avengers: Koniec gry” uważają, że śmierć Starka była idealnym zakończeniem dla filmu. A decyzja o poświęceniu życia miała logicznie spinać wątki w serii. I taki właśnie finał był emocjonujący i przynosił ogromną satysfakcję. Kto miał rację bracia Russo czy Jon Favreau?
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic