"Witaj w klubie", najnowszy film z udziałem Jareda Leto, w weekend startuje na ekranach polskich kin. Ten głośny dramat opowiada o chorym na AIDS elektryku i oszuście z Dallas, Ronie Woodroofie (w tej roli Matthew McConaughey), który sprzedawał nielegalne leki osobom zarażonym wirusem HIV. Jego sojuszniczką jest transseksualista Rayon. To właśnie w tę postać wcielił się Jared Leto, znany m.in. z "Requiem dla snu" i "Aleksandra". Aktorzy zagrali tak brawurowo, że Matthew McConaughey zdobył Oscara za rolę pierwszoplanową, a jego kolega za drugoplanową.
Każdy z nich dla filmu radykalnie zmienił swój wygląd. Jeśli chodzi o Leto, nawet koledzy z planu mieli wrażenie, że mają do czynienia z kobietą. Jean-Marc Valee, reżyser filmu powiedział: "Nigdy nie poznałem Jareda Leto. Poznałem Rayonę. Nie znam Leto. Jared nigdy nie pokazał mi się jako Jared. Podczas pierwszego spotkania był Rayoną i próbował mnie uwieść. Całkowicie wszedł w rolę i nawet ubierał się jak Rayona". Natomiast aktor Michael O'Neill dodał: "Kiedy wszedłem na plan na początku nie poznałem Matthew McConaugheya, a na widok Jareda pomyślałem, +Co za ładna dziewczyna+. Weszli w role bez reszty".
Jared zdecydował się zagrać Rayona, gdyż bohater go zauroczył. "Zakochałem się w scenariuszu. Musiałem zagrać tę wyjątkową i oryginalną postać. Jest głodną życia marzycielką, namiętną, o wielkim sercu. Bije z niej światło, które daje nadzieję" - przyznał Leto. "Rayon jest kimś, kto chce być kochany i chce kochać innych, kimś kto chce troszczyć się o innych, z poczuciem humoru i czułością. Pragnie ekscytacji. Myślę, że uosabia nadzieję, radość i optymizm" - tłumaczył.
Odbierając niedawno swojego pierwszego Oscara w karierze, 42-letni artysta powiedział: "Dedykuję tę nagrodę wszystkim marzycielom, którzy oglądają tę ceremonię w Wenezueli i na Ukrainie. Jesteśmy z wami. Wspieramy was w waszej walce. Myślimy o was". Leto pokazał tym samym kolejną twarz - aktywisty społecznego. Artysta angażował się m.in. w kampanię prezydencką Obamy, pomagał ofiarom trzęsienia ziemi na Haiti i tsunami, popiera mniejszości seksualne.
Przede wszystkim jednak, oprócz bycia aktorem, jest muzykiem. W zespole rockowym 30 Seconds to Mars pełni rolę wokalisty i gitarzysty. Ostatnie lata podporządkował właśnie karierze muzycznej. W środę koncertował w targanym napięciami Kijowie. "Wiem, że inne zespoły odwołały swoje koncerty na Ukrainie, ale po prostu nie było takiej p... opcji, żeby Thirty Seconds to Mars nie zagrał w tym pięknym mieście, w tym wspaniałym kraju" - stwierdził Amerykanin. W Polsce zespół wystąpił dotychczas pięć razy. (PAP Life)