Mało kto rozpoczyna swoją karierę zawodową od wymarzonej pracy. Gwiazdy Fabryki Snów nie są tu wyjątkiem. A przynajmniej spora ich część. Dla przykładu Matthew McConaughey, zanim został jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów, pracował jako m.in. pomywacz i pomocnik rolny. Simu Liu natomiast zabawiał dzieci na urodzinowych przyjęciach, przebrany za komiksowych superbohaterów, a George Clooney zarabiał na życie sprzedając ubezpieczenia. Margot Robbie z kolei imała się przeróżnych zajęć – przyszła gwiazda kina zatrudnienie znalazła najpierw w aptece, magazynie i barze szybkiej obsługi.
W gronie sławnych postaci z branży rozrywkowej, które wykonywały niegdyś zupełnie inny zawód, znajduje się także Jeremy Renner. Goszcząc w programie „The Drew Barrymore Show”, zdobywca Satelity opowiedział o zgoła zaskakującej profesji, jaką trudnił się, stawiając pierwsze kroki w branży filmowej. Odtwórca roli Hawkeye’a wyjawił, że w latach 90. pracował jako wizażysta w domu towarowym, obsługując stanowisko marki Lancôme. „Przez cały tydzień chodziłem na castingi, a w weekendy malowałem kobiety. To było wspaniałe” – wspomina z rozrzewnieniem aktor.
Renner przyznał, że nie miał zbyt imponujących kwalifikacji – doświadczenie na tym polu zdobył jedynie wykonując sceniczny makijaż klauna na potrzeby szkolnej adaptacji „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”. Mimo to otrzymał pracę. Do swojego zajęcia aspirujący aktor podchodził bardzo poważnie. „Cały czas się dokształcałem. Chciałem wiedzieć, jak sprawić, by kobieta czuła się piękna w makijażu i w jaki sposób dostosować go do różnych typów urody” – zdradził gwiazdor. Co ciekawe, w charakterze wizażysty Renner pracował aż 8 lat.
W styczniu hollywoodzki aktor pojawił się na planie zdjęciowym 3. sezonu serialu „Burmistrz Kingstown”. Jego triumfalny powrót do Fabryki Snów nastąpił po roku od niemal śmiertelnego wypadku, któremu uległ w noworoczny poranek nieopodal swojego domu. Renner został wówczas przejechany przez pług śnieżny, wskutek czego złamał ponad 30 kości. Miniony rok był dlań okresem intensywnej rehabilitacji, dzięki której nauczył się na nowo chodzić, a finalnie – biegać i trenować. Rozmawiając niedawno z magazynem „People”, gwiazdor wyznał, że te traumatyczne doświadczenia nauczyły go pokory i „godzenia się z porażkami”. „Gdy wracałem na plan, nie byłem w najlepszej formie. Dziś wiem, że nic już nie będzie takie, jakim było przed wypadkiem. W pełni to akceptuję” – zaznaczył Renner. (PAP Life)