Jude Law latami cieszył się opinią jednego z najsłynniejszych hollywoodzkich amantów. W 2004 roku gwiazdor takich produkcji, jak „Aviator”, „Holiday”, „Wzgórze nadziei” czy „Utalentowany Pan Ripley”, został nawet okrzyknięty przez magazyn „People” najseksowniejszym żyjącym mężczyzną. Przekroczywszy piątą dekadę życia, Law ubolewa jednak nad tym, że w młodości w większym stopniu nie wykorzystał swojej prezencji na płaszczyźnie zawodowej – zamiast odcinać kupony od wizerunku ekranowego łamacza niewieścich serc, aktor starał się o role nieodpowiadające jego warunkom.
„Nigdy nie chciałem wcielać się w przystojniaków. Gdy miałem niewiele ponad 20 lat, próbowałem grać wbrew swojemu wyglądowi. Teraz, kiedy jestem obwisły i łysieję, żałuję, że nie rozegrałem tego lepiej” – zdradził 51-letni Brytyjczyk w rozmowie z magazynem „DuJour”. Law podkreślił, że obecnie cieszy go możliwość portretowania bohaterów, którzy nie wymagają od wykonawcy nienagannej aparycji. „Ostatnio zacząłem przyjmować role, które nie skłaniają się ku żadnej formie fizycznej atrakcyjności. To bardzo satysfakcjonujące” – wyjawił aktor.
Jedną z takowych ról jest niewątpliwie ta, która przypadła mu w udziale w dramacie historycznym „Firebrand” z 2023 roku. W produkcji, która wzięła udział w konkursie głównym Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes, Law wcielił się w króla Henryka VIII. Aby wiarygodnie ukazać swoją postać, aktor nie tylko nosił na planie specjalny pogrubiający kostium, ale także spryskiwał się stworzonymi na potrzeby roli perfumami o wyjątkowo odrażającym aromacie, o czym opowiedział zeszłej wiosny na festiwalowej konferencji prasowej.
„Przeczytałem kilka interesujących historii o tym, że można było wyczuć zapach Henryka z odległości trzech pokoi. Jego noga gniła, więc starał się ukryć ten zapach olejkiem różanym. Pomyślałem, że jeśli sam będę okropnie pachniał, to przysłuży się roli” – zdradził Law. Gwiazdor skorzystał więc z pomocy specjalistki z zakresu perfumiarstwa, która opracowała recepturę. „Wymyśliła tę ohydną mieszankę o woni krwi, kału i potu. Początkowo używałem jej bardzo subtelnie, ale po pewnym czasie zrobiłem z tego istny festiwal smrodu” – ujawnił aktor. (PAP Life)