O swoich planach odnośnie nowego projektu Shyamalan opowiedział w rozmowie z portalem „JoBlo” dotyczącej planowanego trzeciego sezonu serialu Apple TV+ „Servant”. Reżyser wspomniał też jednak o filmie „Knock at the Cabin” i zdradził, że będzie kręcony jednym ujęciem. Nie ujawnił jednak żadnych szczegółów tej koncepcji.
Filmy nakręcone jednym ujęciem, tzw. mastershotem, należą do rzadkości. Twórcy niechętnie sięgają po to rozwiązanie, gdyż wiąże się ono z ogromną logistyką wymagającą dokładnego przygotowania zdjęć, zaplanowania ustawień kamery, precyzyjnej inscenizacji i pracy z aktorami, którzy – podobnie jak reszta ekipy – nie mają miejsca na błędy. Najdrobniejsza pomyłka może bowiem sprawić, że wszystko trzeba będzie nagrywać od początku. Częściej można się spotkać z produkcjami, które sprytnie markują taki zabieg. Choć gołym okiem trudno zauważyć tam cięcia, są one jednak dobrze ukryte i pozwalają twórcom takich filmów na rozbicie ich na kilka osobnych ujęć, a tym samym na kilka dni zdjęciowych. Takimi filmami były oscarowe „1917” i „Birdman”.
Są jednak przykłady filmów naprawdę nakręconych jednym ujęciem. Należy do nich m.in. niemiecka „Victoria” z 2015 roku. Twórcy tego filmu trzy razy podchodzili do jego realizacji i ostatecznie użyli trzeciej próby. Została ona zrealizowana dokładnie 27 kwietnia 2014 roku w godzinach od 4:30 do 7 rano. Cały film trwa 134 minuty.
Biorąc pod uwagę główną tematykę poprzednich filmów M. Night Shyamalana, można przypuszczać, że „Knock at the Cabin” będzie horrorem. Nie będzie to jednak pierwszy horror w historii nakręcony jednym ujęciem. Takimi filmami były m.in. „Cut” z 2010 roku czy „Let’s Scare Julie” z 2013 roku. (PAP Life)