Mads Mikkelsen należy do grona najsłynniejszych europejskich aktorów, którzy zdołali zawojować Fabrykę Snów. Na koncie ma role w takich kinowych i telewizyjnych hitach, jak „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”, „Hannibal”, czy głośna seria „Fantastyczne zwierzęta”. Pochodzący z Danii specjalista od czarnych charakterów zyskał sławę dzięki występowi w jednej z odsłon bondowskiej sagi. W filmie „Casino Royale” z 2006 roku sportretował demonicznego Le Chiffre, głównego antagonistę Agenta 007. Jak się okazuje, niewiele brakowało, a hollywoodzka kariera gwiazdora skończyłaby się, zanim na dobre się zaczęła. A wszystko przez z pozoru błahy incydent, do którego doszło podczas podróży samolotem.
Podczas owego lotu Mikkelsen czytał scenariusz do filmu „Casino Royale”, w którym niebawem miał zagrać. „To był pierwszy scenariusz, w którym moje imię i nazwisko widniało na każdej stronie. Oznaczało to, że jeśli przepadnie, będzie to moja wina. Wsiadłem do samolotu, zacząłem czytać i zasnąłem. Wychodząc zapomniałem o nim i po prostu go tam zostawiłem” – relacjonował aktor w rozmowie z „Variety”. Los mu jednak sprzyjał. „Miałem szczęście, że osoba sprzątająca wyrzuciła scenariusz, najwyraźniej nie wiedząc, co to było. To mogło zakończyć moją karierę” – wyjawił laureat canneńskiej Złotej Palmy.
Przy okazji Mikkelsen opowiedział też o swojej relacji z odtwórcą głównej roli Danielem Craigiem. Jak wyznał, szybko nawiązał z nim nić porozumienia. „Kiedy jasnym się stało, że to on będzie nowym Bondem, ludziom wszystko w nim nie pasowało – jego wzrost, nos, włosy. Myślę, że cieszył się, że ja też wywodzę się z niezależnego kina. Miał we mnie +partnera w zbrodni+” – wyznał duński gwiazdor. Wspominając słynną scenę tortur, w której jego bohater pastwi się nad Agentem 007 usiłując wydobyć od niego tajne informacje, aktor zdradził, że on i Craig chcieli nadać owej scenie… erotyczny wydźwięk. Twórca produkcji Martin Campbell błyskawicznie jednak ostudził ich zapędy. „Mieliśmy mnóstwo pomysłów. Reżyser tylko spojrzał na nas i powiedział: Chłopaki, wracajcie. To jest film o Bondzie” – wyjawił aktor. (PAP Life)