Wyprawa zaplanowana jest na 2019 r. Najkrótsza trasa wynosi 28 tys. kilometrów. Dla Arkadego Fidlera nie jest to jednak nowość. Fiatem 126p przemierzył już ponad 16 tys. km dróg w Afryce, 22 tys. km - w Azji i 10 tys. km w Europie. Można? "Można! Jeśli oczywiście ktoś przesiada się ze współczesnego auta do klasyka musi się do niego przyzwyczaić. Do malucha w szczególności, bo jest bardzo mały i ciasny, niekoniecznie wygodny i dość głośny" - wylicza Fiedler.
Jednak podróżowanie małym fiatem ma także swoje dobre strony - można smakować podróż powoli i wszystkimi zmysłami. "Chociażby dlatego, że maluchem... jeździ się wolno. Dzięki temu otaczający świat mijamy powoli, a przez otwarte szyby poznajemy go w całej okazałości" - podkreśla podróżnik.
Zdarzają się też usterki: "Rozrusznik, pasek klinowy, dwie gumy w Afryce, jedna w Azji, wymiana pompy hamulcowej i łańcucha rozrządu" - wylicza Fiedler. Ale od razu dodaje, że maluch to prosta konstrukcja. "W takich krajach, przez które na ogół przejeżdżam, mechanicy jeszcze +grzebią+ w samochodach. Z niewielkimi naprawami nie ma tam problemu" - zaznacza.
Odrobinę niepewności i dyskomfortu, maluch rekompensuje za to swoimi innymi niepodważalnymi walorami. Tak jak amerykański aktor Tom Hanks zachwycił się maluchem w Budapeszcie (i dzięki przedsiębiorczej Polce niedługo potem stał się jego właścicielem), tak na widok małego fiata reagują tubylcy w Afryce czy Azji. "Maluch jest narzędziem, które pomaga łamać bariery miedzy ludźmi" - podkreśla podróżnik. I dodaje: "gdziekolwiek w świecie się pojawiam, czy to Afryka, czy Azja - mój samochód wzbudza ogromne zainteresowanie. Ludzie lgną do niego, podchodzą do mnie bez rezerwy, on otwiera mi do nich drogę".
Czy polski "maluszek" wzbudzi sympatię w obydwu Amerykach? W Stanach Zjednoczonych dobrą reklamę zrobił mu Tom Hanks, który podarowanym niedawno przez mieszkańców Bielska-Białej fiatem robi sobie ponoć rodzinne wycieczki.
Maluch ogromną popularnością cieszy się też m.in. na Kubie (może i tam w końcu zawita polski podróżnik?). Na wyspie, gdzie znajduje się 10 tys. wyprodukowanych w Polsce fiatów 126p i wciąż są one na chodzie, najstarszy klub automobilowy uznał go za Samochód Roku 2016. "Polaquito", czyli "polaczek" stał się ulubionym autem zwłaszcza młodych kubańskich rodzin.
Kolejna podróż Fiedlera już w 2019 r. Na razie maluch trafił do szkolnych warsztatów w radomskiej szkole samochodowej. Uczniowie pod czujnym okiem nauczycieli zawodu wymieniają części, naprawiają i robią wszystko, by za kilka miesięcy pojazd był jak nowy. (PAP Life)