Matthew McConaughey należy do grona najsłynniejszych i najbardziej lubianych przez widownię aktorów. Podczas swojej błyskotliwej kariery stworzył szereg kreacji, które trwale zapisały się w historii kina i telewizji – dość wspomnieć jego niezapomniane występy w filmach „Czas zabijania”, „Interstellar” i „Wilk z Wall Street” czy kultowym już, pierwszym sezonie serialu „Detektyw”. W 2013 roku McConaughey zagrał bodaj najważniejszą rolę w swoim aktorskim portfolio, jaką wykreował w biograficznym dramacie „Witaj w klubie”. Otrzymał za nią Złoty Glob, nagrodę Critics’ Choice, Satelitę, statuetkę Independent Spirit, SAG Award oraz najcenniejsze trofeum – Oscara.
W wywiadzie przeprowadzonym z Glenem Powellem dla „Interview Magazine” gwiazdor wrócił wspomnieniami do okresu w karierze, gdy starał się za wszelką cenę pozbyć łatki ekranowego amanta. W pierwszej dekadzie XXI wieku grywał on bowiem głównie w komediach romantycznych, takich jak „Powiedz tak”, „Miłość na zamówienie”, „Jak stracić chłopaka w 10 dni” czy „Duchy moich byłych”. Próby wyjścia poza schemat skończyły się dlań wszelako wymuszoną przerwą od występów w Hollywood. „Mam za sobą lata grania głównie w komediach romantycznych. Na pewnym etapie chciałem spróbować czegoś innego. Oczywiście to się nie udało, więc musiałem opuścić Hollywood na dwa lata. To było przerażające” – przyznał gwiazdor.
McConaughey był niemal pewien, że jego dobra passa bezpowrotnie minęła, dlatego zaczął rozważać diametralną zmianę profesji. „Rozmawiałem z żoną o tym, że muszę znaleźć nowe powołanie. Chciałem zostać nauczycielem w szkole średniej, dyrygentem albo przewodnikiem po rezerwatach dzikiej przyrody. Naprawdę myślałem, że już nie wrócę na ścieżkę, z której zszedłem. Czułem, że Hollywood mówi mi: Spiep****, stary, trzeba było zostać tam, gdzie byłeś. To był ciężki czas wypełniony poczuciem bycia nieistotnym. To było przerażające, bo nie wiedziałem, czy kiedykolwiek wydostanę się z tej pustyni. Ale podjąłem decyzję, że się nie poddam i nie porzucę swojej misji” – wyjawił aktor.
Po powrocie z rodzinnego Teksasu do Fabryki Snów w życiu zawodowym McConaugheya nastąpił przełom. Przypadający na ten okres renesans kariery gwiazdora określany jest przez fanów żartobliwie jako „McConaissance”. Podążając za swoimi ambicjami, aktor zagrał bowiem odbiegające od jego dotychczasowego wizerunku role, m.in. w thrillerze „Prawnik z Lincolna”, dramacie „Uciekinier” czy wspomnianym „Detektywie”, dzięki którym znów trafił do hollywoodzkiej pierwszej ligi. I nic nie wskazuje na to, by miał ją w najbliższym czasie opuścić. (PAP Life)