Pierwsze doniesienia z brytyjskiego dworu dotyczące celebrowania urodzin księcia Filipa choć są raczej oszczędne, to niepozbawione humoru. Angielskiego. Nie brakuje bowiem komentarzy, że przez pandemię królewska para spędziła ostatnio tyle czasu w swoim towarzystwie, że może nie pałać specjalną ochotą do wspólnego świętowania. Większość swojej emerytury książę Filip spędzał w rezydencji w Wood Farm. Niemal 200 kilometrów od żony, która zwykła przebywać w pałacu Buckingham lub w Windsor.
Na razie media obiegło przejmujące zdjęcie 94-letniej królowej Elżbiety II i 99-letniego jubilata na tle zamku Windsor. Ona w lekko taliowanej sukni w kwiaty, on w eleganckiej granatowej marynarce i jasnych spodniach. Stonowani, eleganccy i nieco od siebie oddaleni.
Aż trudno uwierzyć, że Elżbieta II zakochała się w nim, gdy miała zaledwie 13 lat. I początkowo nikt z jej rodziny nie patrzył przychylnym okiem na starszego o pięć lat mężczyznę o nieco zbyt zawadiackim spojrzeniu - jak na angielskie standardy. Książę Filip musiał przysięgać, że do 21. roku jej życia, czci jej nie skala. I rzeczywiście tuż po jej urodzinach zostały ogłoszone zaręczyny. Para pobrała się 20 listopada 1947 roku.
Dziś ich związek, z 73-letnim stażem, jest tematem wielu dyskusji. Najczęściej zadawanym pytaniem jest to dotyczące sekretu trwałości ich relacji. Znający historię ich małżeństwa upatrują jej w różnicach charakteru i - uwaga - w zdecydowanie mniej oficjalnym, żeby nie powiedzieć poważnym podejściu do życia królowej. Jej wybranek słynie bowiem z temperamentu i żywiołowej niechęci do tych, którzy nie dorównują mu intelektem. Sama królowa przyznała kiedyś, że nie ma udanego związku bez tolerancji i nieskończonej cierpliwości. (PAP Life)