Czas na Cage`a
„Nawet przed premierą „Świni” planowaliśmy „Bez twarzy 2” jako film z Nicolasem Cage’em. Było to dla nas zupełnie oczywiste. Kilka lat temu studio może i życzyłoby sobie jakiegoś młodego i popularnego aktora. Teraz jednak Nicolas Cage znów jest jednym z najgorętszych nazwisk w Hollywood” – powiedział Adam Wingard w rozmowie z magazynem „Empire”.
Powrót na szczyt
Słowa reżysera dobrze oddają aktualną sytuację Nicolasa Cage'a. Najgorętszy aktor przełomu stuleci w ostatnich latach rozmienił się na drobne, występując w podrzędnych produkcjach klasy C. To mogłoby stanąć mu na przeszkodzie w występie w kontynuacji „Bez twarzy”. Ale niedawny sukces niskobudżetowej „Świni” znów otworzył mu drogę do kariery. Po występie w niedawnym „Nieznośnym ciężarze wielkiego talentu”, którym Cage potwierdził, że znów jest w szczytowej formie, aktor myśli teraz o występach u Ariego Astera, Roberta Eggersa czy Christophera Nolana. Niedługo zobaczymy go w roli Draculi, niewykluczony jest też udział w musicalu i kolejnych komediach. W napiętym grafiku Cage’a z pewnością znalazłoby się jednak miejsce na „Bez twarzy 2”.
Rola sprzed lat
W filmie „Bez twarzy” Nicolas Cage wcielił się w postać groźnego bandyty Castora Troya, którego tropem podąża nieustępliwy glina Sean Archer grany przez Johna Travoltę. W przeszłości Troy zastrzelił jego synka, dlatego aresztowanie go jest dla policjanta sprawą priorytetową. Sytuacja wymaga podjęcia niecodziennych kroków. Aby zapobiec katastrofie, Archer poddaje się operacji zamiany twarzy i ciała, by upodobnić się do Troya. Tyle tylko, że Troy przechodzi podobną operację, w efekcie czego zmienia się w Archera.
Ciężar odpowiedzialności
Kontynuacja tej pomysłowej, ale i zawiłej opowieści sensacyjnej jest dla Wingarda i jego stałego współpracownika Simona Barretta nie lada wyzwaniem. „Naprawdę głowimy się nad tym scenariuszem i nie pokażemy go nikomu, póki sami nie będziemy z niego zadowoleni. To najbardziej wymagający scenariusz, nad jakim kiedykolwiek pracowaliśmy. Ciąży nad nami presja dorównania oryginałowi. Z każdą kolejną wersją scenariusza następne rzeczy zaczynają grać, jak należy i kiedy się nim przyglądamy, czujemy, że to jest to!” – zapewnia Wingard.
Źródło: PAP Life