O projekcie filmu „The Witches of Eastwick” wiadomo niewiele. Niewiadomą jest czy będzie on remakiem filmu George’a Millera „Czarownice z Eastwick” z 1987 roku, czy może nową ekranizacją powieści pod tym samym tytułem autorstwa Johna Updike’a, na podstawie której powstał film Millera. Obydwa te dzieła niewiele różnią się między sobą, więc można przypuszczać, że zainspirują Thylberg w równym stopniu.
W spokojnym miasteczku na Rhode Island, gdzie czas płynie leniwie, w atmosferze – zdawałoby się – sielanki, mieszkają trzy wyjątkowe kobiety: Alexandra, Jane i Sukie, po prostu czarownice. Ten mały sabat wiedzie dość ustabilizowane życie, w które nagle wkracza z impetem postać nie z tego świata – Darryl Van Horne. Miasteczko zaczyna drżeć w posadach, a codzienność trzech tytułowych bohaterek nabiera ognistych rumieńców – czytamy w oficjalnym opisie fabuły książki Updike’a. W rolach głównych w jej ekranizacji wystąpili Cher, Michelle Pfeiffer, Susan Sarandon oraz Jack Nicholson.
Ninja Thylberg zajęta jest właśnie promocją swojego debiutanckiego filmu pełnometrażowego „Pleasure”, który jest rozszerzeniem krótkometrażówki pod tym samym tytułem z 2013 roku. Opowiada o 19-letniej Szwedce, która wyrusza do Los Angeles, by zostać tam gwiazdą porno. Świat, do którego trafia, znacznie różni się od jej wyobrażeń. „Czarownice z Eastwick” również podejmują temat seksualności, co sprawia, że Thylberg wydaje się być właściwą osobą do stworzenia nowej wersji tej opowieści.
Thylberg od młodych lat była aktywistką na rzecz ruchu walczącego z pornografią. Zaczytana w romansach była w szoku, gdy jej ówczesny chłopak pokazał jej porno. „Na początku chciałam zniszczyć całą pornografię. Całkowity brak pokazania w takich produkcjach kobiecej seksualności sprawił jednak, że zainteresowałam się feministyczną pornografią” – mówi reżyserka, która wyruszyła do Los Angeles, by poznać z bliska branżę pornograficzną. Celem Thylberg jest sprawienie, by widz nigdy więcej nie spojrzał na pornografię tak, jak robił to do tej pory.
„Obwiniamy twórców porno. Postrzegamy ich jak zboczeńców. A oni tylko dają to, czego oczekują klienci. Byłam kiedyś na planie filmu porno. Było tam dwóch czarnoskórych mężczyzn i malutka dziewczyna o połowę od nich młodsza i ubrana w szkolny sweterek. Reżyser kazał jej wyglądać jak wystraszony króliczek. Zdenerwowałam się, a on odwrócił się do mnie i spojrzał takim wzrokiem, jak gdyby chciał zapytać, co nie tak jest z ludźmi, że chcą oglądać takie rzeczy” – mówi Thylberg cytowana przez portal „Variety”. (PAP Life)