W ósmym sezonie „Gry o tron” możemy wymienić wiele momentów, które budziły szczególne oburzenie widzów. Na liście z pewnością znajdziemy słabo widoczne sceny w trzecim epizodzie, łatwość, z jaką bohaterom przychodzi pokonanie armii nieumarłych, szybką śmierć smoka, klęskę Nocnego Króla, pominięcie przepowiedni i proroctw, śmierć Varysa, przyśpieszone szaleństwo Daenerys, ponowne wygnanie Jona, prawowitego następcy tronu oraz nowego króla Westeros.
Miguel Sapochnik, który wyreżyserował między innymi odcinek „Bitwa bękartów”, odpowiada, co okazało się największym problemem finału „Gry o tron”. Co ciekawe, okazuje się nim być szczęśliwe zakończenie, które mogliśmy zobaczyć w ostatnim odcinku. Sapochnik powiedział:
W trakcie powstawania finału serii, odkryłem że szczęśliwe zakończenie w tym wypadku jest naprawdę nie na miejscu.
Bo zasadniczo po śmierci wielu postaci, w tym Daenerys, mroczny nastrój opowieści zostaje zniszczony przez kilka pozytywnych wydarzeń: Bran zostaje królem, Tyrion namiestnikiem królewskim, Sam maesterem, Arya rusza w upragnioną podróż, Sansa rządzi Północą. Jon zostaje wygnany, ale zasadniczo wraca do życia, za którym tęsknił, nie chciał być władcą, pragnął bronić ludzi, być wolnym. Choć wielu Starków zginęło, pozostali mogli liczyć na zadowalające zakończenie.
Autor: Judyta Nowak - RMF Classic