Turowicz urodził się w 1912 r. w mieszkaniu na drugim piętrze kamienicy przy ul. Sobieskiego 7 jako kolejne dziecko Klotyldy z Turnauów i Augusta Turowicza. "Dziadek był uroczym człowiekiem. Ojciec miał poczucie humoru, nieśmiałość i pewne podobieństwo fizyczne po nim" - mówiła podczas uroczystości córka Jerzego Turowicza Magdalena Smoczyńska.
Jak podkreśliła dla rodziny Jerzy Turowicz - co jest rzadkie u ludzi znanych - "był taki sam albo jeszcze lepszy". "Chodzi o dobroć i prawość" - podkreśliła Smoczyńska. "On jest bardzo wyraźnie postacią z XX wieku, a czasy bardzo się zmieniły. Są osoby z zeszłego wieku, które umarły, a wszyscy je znają i przywołują. On się kimś takim nie stał, ale to chyba dobrze. Wielu ludzi wciąż nosi go w sercu" - mówiła dziennikarzom Smoczyńska.
Elżbieta Jogałła, córka Jerzego Turowicza, uważa, że setna rocznica urodzin to dobry pretekst, by przypomnieć, co robił. "Ludzie powinni się uczyć od niego tolerancji, rozmowy z innymi, słuchania i braku nienawiść. Wszechobecna nienawiść w języku, czynach, myślach to najgorsza rzecz, która nas w tej chwili prześladuje" - mówiła Elżbieta Jogałła.
Tablicę autorstwa Anny Praxmayer odsłoniły prawnuki Jerzego Turowicza: Aniela, Melania, Kuba i Staś. W niedzielnych uroczystościach w Krakowie uczestniczyli rodzina redaktora oraz jego współpracownicy i przyjaciele z "Tygodnika Powszechnego".
"Życie to jest burzliwa, kręta i wyboista droga z przepaściami, bardzo trudno człowiekowi czasem zmierzać do celu. Na szczęście są obok nas ludzie, którzy są drogowskazami, którzy potrafią przeprowadzić nas przez przepaście, dają nam wiarę w siebie. Taki był Jerzy Turowicz. On przeprowadzał przez te burzliwe lata całą grupę ludzi. Sam również potrzebował drogowskazów i na pewno znajdował je w poezji" - mówiła Anna Dymna otwierając Salon Poezji.
Jerzy Turowicz był znawcą i miłośnikiem poezji, ale też - jak podkreśla Tomasz Fiałkowski z "Tygodnika Powszechnego" - przyjacielem poetów m.in. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Artura Międzyrzeckiego, Julii Hartwig, ks. Jana Twardowskiego. "Poeci, jak chyba wszyscy artyści, wyczuwali w Jerzym Turowiczu odbiorcę idealnego swojego dzieła - takiego, który jest wrażliwy, doceni wielkość i w którym nie ma nic ze złośliwego krytyka, który chciałby wszystko wywrócić na nice" - mówił Fiałkowski.
Poezja była obecna w domu Jerzego i Anny Turowiczów - wiersze czytano podczas wojny w dworze w Goszycach, a później w Krakowie w mieszkaniu na ul. Lenartowicza przy kuchennym stole.
W ostatnich miesiącach życia Turowicz nagrał na kasetach magnetofonowych wiersze Czesława Miłosza, które czytał. Jeden z nich "Spotkanie" zabrzmiał na początku Salonu Poezji. Wiersze publikowane na łamach "Tygodnika", gdy jego naczelnym był Turowicz, czytali: ulubiona aktorka Jerzego Turowicza Irena Jun i Krzysztof Zawadzki, a śpiewała Anna Szałapak.
Podczas Salonu Poezji swoją prapremierę miał znaczek pocztowy z podobizną Jerzego Turowicza, który o północy wejdzie do obiegu wraz ze okolicznościową kopertą i stemplem. W foyer teatru można było obejrzeć wystawy: "Przyjaciele Jerzego na znaczkach Poczty Polskiej" i złożoną z archiwalnych zdjęć "Urodziny Turowicza".
Obchody 100. rocznicy urodzin Jerzego Turowicza, które koordynuje Fundacja Jerzego Turowicza, będą kontynuowane w poniedziałek.
Jerzy Turowicz urodził się 10 grudnia 1912 r. w Krakowie. Był redaktorem naczelnym "Tygodnika Powszechnego" od 1945 r. do śmierci w 1999 r., z przerwą w latach 1953-56, gdy odmówił publikacji nekrologu po śmierci Stalina i pismo przez trzy lata wydawało Stowarzyszenie PAX. Turowicz był zaangażowany w nurt odnowy Kościoła, związany z II Soborem Watykańskim. Był uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu, kawalerem Orderu Orła Białego. Zmarł 27 stycznia 1999 r. Został pochowany na cmentarzu w podkrakowskim Tyńcu. fot.PAP