Swoje usługi jako "miłosna ghostwriterka" oferuje dziennikarka i pisarka Micol Graziano z Rzymu, która wymyśliła nowy czy raczej reaktywowała wyjątkowo nietypowy fach w XXI wieku, gdy już wydawało się, że wystarczą graficzne znaki, buźki i serduszka na smartfonie.
Zdaniem Graziano, uważnej obserwatorki wirtualnego świata, obecnie pisze się nawet znacznie więcej niż w przeszłości. Są, przypomniała, blogi, teksty na portalach społecznościowych, czaty.
"Ale zatracono troskę o treść, brzmienie słów, poezję. Pisana w locie wiadomość na czacie nie jest w stanie oddać romantycznego ducha, nie mówiąc już o ryzyku błędów ortograficznych"- wyjaśniła pisarka, specjalizująca się w przedstawianiu życiowych historii.
Jej zdaniem młodzież nie wie już nawet, jak napisać prawdziwy list miłosny.
Podkreśliła, że pierwszym krokiem zanim napisze list pełen wyznań jest uważna rozmowa z jego nadawcą, by poznać jego i osobę, do której jest on skierowany.
Zapewniła, że również na tej podstawie zdecyduje, jakim atramentem go napisze.
W takim liście, zauważyła, trzeba jak najlepiej oddać stan ducha osoby zakochanej, a także użyć koloru najlepiej odpowiadającego sytuacji. Należy również, podkreśliła, pamiętać o odpowiednim papierze.
Taryfa za napisanie listu to 70 euro. Czy to dużo? "Nie, to mniej niż kolacja dla dwojga. Produkty wysokiej jakości kosztują, a ja ją gwarantuję"- odpowiedziała Graziano.
Tym, którzy sami chcą podjąć się tego zadania, poradziła zaś, aby pamiętali o nienagannej kaligrafii i panowaniu nad emocjami.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP Life)