O swoim "kosmicznym" dzieciństwie Nicolas Cage opowiedział w rozmowie z magazynem „Rampstyle”. „Byłem w szoku, gdy jako dziecko poszedłem do lekarza i dowiedziałem się, że mam normalne narządy i normalny szkielet, ponieważ byłem pewien, że jestem z innej planety” – powiedział aktor. Przekonanie o tym, że pochodzi z innej planety, potęgowało to, że miał problem w nawiązywaniu kontaktu z innymi ludźmi.
Kogoś podobnego do siebie Cage odkrył w filmie science-fiction z 1976 roku. To podsunęło mu pomysł na to, czym zajmować się w życiu. „Kiedy zobaczyłem Davida Bowiego w +Człowieku, który spadł na Ziemię+, zdałem sobie sprawę, że muszę coś robić. Więc zostałem aktorem” – stwierdził gwiazdor. Wspomniany film to historia o kosmicie, który przybył na Ziemię, by zdobyć wodę dla swojej umierającej z powodu suszy planety. Swoją misję realizuje w przebraniu człowieka. Główną rolę w tym obrazie zagrał wspomniany David Bowie.
Do tej pory ekscentryzm Cage’a przejawiał się m.in. w jego pasjach i zakupach. Aktor ma kolekcję spreparowanych, pomniejszonych głów Pigmejów. Za 276 tys. dolarów kupił czaszkę tyranozaura, ale gdy okazało się, że pochodzi z nielegalnego źródła, oddał ją do muzeum w Mongolii. Był też właścicielem dwóch kobr królewskich, które były albinosami. Caga zamierza być nietuzinkowy nawet po śmierci - w Nowym Orleanie wybudował sobie grobowiec w kształcie piramidy. (PAP Life)