Kultowy dziś film Murnaua “Nosferatu - symfonia grozy” miał premierę 16 grudnia 1922 roku w Sali Marmurowej berlińskiego ogrodu zoologicznego. Przez lata stał się jednym z filarów kultury popularnej, jego wpływ widoczny jest wszędzie - od horrorów po telewizyjną kreskówkę “The Simpsons” - piszą organizatorzy wystawy “Upiory nocy. 100 lat Nosferatu” w Sammlung Scharf-Gerstenberg. Choć dziś trudno w to uwierzyć, w chwili premiery “Nosferatu” nie okazał się komercyjnym sukcesem. Kuratorzy wystawy starają się więc odpowiedzieć na pytanie, co sprawiło, że po latach stał się on atrakcyjny i jest taki do dziś. Ukazują też niewygodne polityczne konotacje tego filmu.
Inspiracją dla twórców “Nosferatu” była powieść Brama Stokera “Dracula” z 1897 roku, ale urodzony w Austrii scenarzysta Henrik Galeen w znaczący sposób zmienił opowieść o wampirze, przenosząc akcję z Whitby w North Yorkshire do fikcyjnego miasta portowego Wisborg w północnych Niemczech. "Jeśli Dracula w powieści był przebiegłym osobnikiem wysysającym krew ze swoich ofiar, to Nosferatu w filmie Murnaua staje się nosicielem zarazy – mówi “Guardianowi” kurator wystawy Jürgen Müller, historyk sztuki z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie.
Gdy zdamy sobie sprawę, że film ukazał się tuż po epidemii grypy hiszpanki w latach 1918-1921, dostrzeżemy odniesienie do ówczesnych lęków związanych z chorobami zakaźnymi - oto cichy zabójca, który przybył z odległej krainy, błyskawicznie rozsiewa gorączkę wśród rodzimej populacji, pozostawiając gospodarzy w anemicznym odrętwieniu. Toż to koszmar zrodzony z pandemii. Doskonale ukazuje to reklamujący film plakat autorstwa jego producenta Albina Graua. Widać na nim wampira schodzącego z łodzi w otoczeniu szczurów. Gdy potwór zjawia się w Wisborgu, opanowuje i jednocześnie zakaża miasto. „Wampir staje się symbolem epidemii” – pisze Jürgen Müller w katalogu wystawy, który dedykowany jest wirusologowi i czołowemu ekspertowi od koronawirusa, Christianowi Drostenowi.
"Nosferatu był najmniej erotycznym wampirem, jakiego można sobie wyobrazić, dalekim od latynoskich kochanków, którzy będą ozdobą filmów o Draculi w nadchodzących dziesięcioleciach. W filmie Murnau śmiertelne ugryzienie wampira jest zawsze tylko sugerowane, nigdy niepokazane. Nikt nie chciałby zostać ugryziony przez to stworzenie" – mówi Frank Schmidt, jeden z kuratorów wystawy.
Berlińska wystawa przypomina też, że ekspresjonistyczne arcydzieło Murnaua zapoczątkowało cały gatunek horrorów o wampirach, które przerażały przyszłe pokolenia. Jego fenomen zdaje się tym większy, że film mimo niespotykanej na tamte czasy promocji (był pierwszym, którego budżet marketingowy przekroczył koszty produkcji), okazał się finansową klapą, bo dystrybucji odmówiła potężna sieć kin UFA. Ostatecznie zaś, po przegranym procesie o naruszenie praw autorskich z wdową po Bramie Stokerze, wszystkie kopie filmu zostały zniszczone.
Wystawa w Kolekcji Scharf-Gerstenberg w Berlinie czynna jest do 23 kwietnia przyszłego roku. Raz w miesiącu przed muzeum pojawi się mobilny punkt krwiodawstwa Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Ci, którzy zechcą zasilić bank krwi, będą mogli obejrzeć wystawę za darmo. (PAP Life)