"To dzieła o niewiarygodnym ładunku ekspresji. Stąd tytuł, ale jest też kilka innych słów, które doskonale opisują mistrzostwo formy i sposób, w jaki były one eksponowane w swoim oryginalnym otoczeniu: teatr, spektakl, mistyka, ekstaza. To są dzieła, które oszałamiają" - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami na Wawelu dyrektor Zamku prof. Andrzej Betlej.
XVIII-wieczne polichromowane i złocone dzieła sztuki Pinsla, pochodzące z kościoła w Hodowicy pod Lwowem, należą do Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego. Pokazywane były dotąd w paryskim Luwrze, Pałacu Zimowym w Wiedniu i Pałacu Książąt Litewskich w Wilnie. Od czwartku niemal wszystkie zachowane rzeźby z hodowickiego kościoła będzie można zobaczyć na Wawelu. Na ekspozycji znalazła się m.in. nigdy niepokazywana w Polsce, a kluczowa w twórczości Pinsla grupa Samsona rozdzierającego paszczę lwu czy konsola ornamentalna, pierwotnie służącą jako podstawa figury Matki Boski Bolesnej.
"Pokazujemy mało znane, ale arcydzieła" - zaznaczył Andrzej Betlej. "To niezwykły fenomen w sztuce XVIII wieku w Europie Środkowej, ów fenomen przewyższa osiągnięcia sztuki francuskiej, południowoniemieckiej czy włoskiej w zakresie rzeźby" - ocenił dyrektor Zamku.
Wystawę zaaranżowano w dwóch salach, z których pierwsza nawiązuje do oryginalnego ustawienia dzieł w ołtarzu głównym. "Wiedzieliśmy o tym, że dekoracja kościoła w Hodowicy została ułożona w taki trójkąt czy piramidę i bardzo nam zależało na tym, aby tu, na ekspozycji wawelskiej, nawiązać do tej oryginalnej dekoracji" - przyznała kuratorka wystawy Joanna Pałka. Zwróciła także uwagę na ekspresję prezentowanych rzeźb. "One są niesłychanie dynamiczne, szaty są bardzo poruszone, jakby jakimś ponadnaturalnym wiatrem, często te postaci są ascetyczne, kościste. Niezwykle są rzeźbione włosy, często też w poruszeniu. Proszę zwrócić uwagę na detal – jak są rzeźbione ręce, stopy, Matka Boska ma na twarzy dwie wypukłe łzy" - podkreśliła.
W drugiej sali wyeksponowana została płaskorzeźba przedstawiająca Jezusa nauczającego w Świątyni wraz z dopełniającymi ją personifikacjami: Starego oraz Nowego Testamentu. Plakieta, która stanowiła element kosza podwieszonej wysoko ambony, nigdy nie była przeznaczona do oglądania z bliska. Wystawę uzupełniają dwa dzieła pochodzące z polskich zbiorów: "Chrystus Ukrzyżowany", przypisany Maciejowi Polejowskiemu – jedyna w kolekcji wawelskiej, nigdy niepokazywana rzeźba z tzw. lwowskiej szkoły rokokowej. Druga praca to hodowicki "Krucyfiks procesyjny", przywieziony do Wrocławia wiosną 1946 r. przez ostatniego proboszcza parafii pw. Wszystkich Świętych w Hodowicy, ks. Jarosława Chomickiego.
Pierwotnie prezentowane zabytki dekorowały kościół parafialny w Hodowicy pod Lwowem, zaprojektowany i wybudowany w latach 1751–1758 przez Bernarda Meretyna. Architekt ten zaprosił do współpracy wybitnego rzeźbiarza, Johanna Georga Pinsla, do którego warsztatu należeli m.in. bracia Piotr i Maciej Polejowscy. Po II wojnie światowej Polacy zamieszkujący miejscowość zostali przesiedleni do Wrocławia. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku dzięki pracownikom Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki (wówczas nazywanej jeszcze Lwowską Galerią Obrazów) wyposażenie kościoła zostało zabezpieczone. Sama budowla popadła jednak w ruinę. Od lat 90. ubiegłego wieku posągi są eksponowane w jednym z oddziałów Galerii – Muzeum Johanna Georga Pinsla, znajdującym się w dawnym kościele klarysek we Lwowie.
Dzieła Pinsla dotarły do Krakowa w grudniu ub. r. "Lwowska galeria chcąc zabezpieczyć te najcenniejsze części swojej kolekcji razem z wieloma instytucjami przygotowuje szereg wystaw, jedną z nich jest ta na Wawelu" - powiedział dyrektor Wawelu. Jak podkreślił, w obliczu wojny wystawa stanowi wyraz solidarności w sferze kultury nie tylko z walczącym na froncie narodem ukraińskim, ale także z przebywającymi na terenie Rzeczypospolitej obywatelami Ukrainy.
Julia Kalęba