W maju zeszłego roku Will Smith opublikował w mediach społecznościowych prywatną fotografię w rozpiętej koszuli. Fani natychmiast zwrócili uwagę na wystający brzuch i nieco zaokrągloną sylwetkę umięśnionego niegdyś gwiazdora, a swojemu zdumieniu dali upust w komentarzach. „Będę z wami szczery – jestem teraz w najgorszej formie swojego życia” – napisał bez ogródek Smith. Laureat Oscara wyjaśnił później, że zmiana jego wyglądu była – podobnie, jak miało to miejsce w przypadku wielu z nas – efektem pandemii koronawirusa. Ze względu na prowadzenie siedzącego trybu życia i spożywanie większej niż zwykle ilości jedzenia, aktor wyraźnie przytył i pozbył się widocznej muskulatury.
W najnowszym odcinku internetowego programu „Red Table Talk” gwiazdor wyjawił, że słynne już zdjęcie zostało zrobione w przełomowym dla niego momencie. Wtedy bowiem postanowił on poddać się wizualnej metamorfozie na potrzeby roli w filmie „Wyzwolenie”. Jak podkreślił, praca nad inspirowanym prawdziwymi wydarzeniami thrillerem „diametralnie odmieniła jego życie”. „Być może pamiętacie, jak opublikowałem zdjęcie, na którym jestem totalnie bez formy. To był początek mojego odchudzania. Ważyłem wtedy ponad 100 kilogramów. W filmie ważę już 87” – wyjawił aktor.
Smith podkreślił, że choć schudł także dla zdrowia i lepszego samopoczucia, główną motywacją do redukcji wagi było wiarygodne przedstawienie na ekranie uciekającego przed plantatorami niewolnika Petera. „Dla mnie fizyczność jest istotną częścią aktorstwa. Manipulowanie wyglądem własnego ciała umożliwia stworzenie bardziej wiarygodnej postaci, której widzowie uwierzą” – powiedział Smith. I dodał, że ze względu na trudne warunki panujące na planie produkcji, nie miał kłopotu z ograniczaniem kalorii. „Kręciliśmy na bagnach. Było gorąco i dość paskudnie. Gdy niemal cały czas masz brudne ręce, nie chcesz sięgać po jedzenie” – przyznał aktor.
Występ w „Wyzwoleniu” miał być dla Smitha powrotem na szczyt. Jak doskonale pamiętamy, gwiazdor „Facetów w czerni” wywołał jeden z największych tegorocznych skandali w Hollywood. Podczas uroczystej ceremonii wręczenia Oscarów Smith wtargnął na scenę i spoliczkował komika Chrisa Rocka, który zażartował z fryzury jego żony. Część obserwatorów prognozowała, iż incydent ten może doprowadzić do rychłego zakończenia kariery aktora, co zdawały się potwierdzać doniesienia o wstrzymaniu prac nad dwiema produkcjami z jego udziałem – „Fast and Loose” i „Bad Boys 4”.
Gdy sprawa nieco przycichła, przyjaciele z branży filmowej postanowili jednak dać gwiazdorowi jeszcze jedną szansę. W maju okazało się, że Smith w czwartej części słynnej serii „Bad Boys” jednak wystąpi. „To jest przykład dobrego człowieka, który miał bardzo zły moment na oczach całego świata. Wierzę w jego skruchę, bo znam go od wielu lat” – powiedział wówczas członek zarządu Sony Pictures Tim Rotham.
Aktor musi tymczasem zmierzyć się z mało przychylnymi recenzjami swojego nowego filmu. Krytycy podkreślają, że twórcy „Wyzwolenia” popełnili szereg błędów – zwracają oni uwagę m.in. na sztampowość scenariusza i stworzenie jednowymiarowych postaci. Produkcję można nadal obejrzeć na platformie Apple TV+, na której tytuł zadebiutował 9 grudnia. (PAP Life)