77-letni Coleman, uważany za jednego z twórców i najwybitniejszych przedstawicieli free jazzu, został hospitalizowany w niedzielę i wypisany później w nocy. Muzyk był odwodniony.
Coleman zdobył w tym roku muzyczną nagrodę Pulitzera za "Sound Grammar" - swój pierwszy od 20 lat album, zawierający sześć nowych kompozycji i remake klasycznych "Song X" i "Turnaround".
W tym roku przyznano mu również nagrodę Grammy za całokształt twórczości.
Podczas koncertu było bardzo upalnie, w powietrzu unosił się pył. Jeden z fanów zmarł; władze badają, czy przyczyną śmierci był upał czy narkotyki.